FLORYNKA – okres łemkowski

Pierwszy dokument archiwalny wymienia Florynkę w 1391 r. jako wioskę lokowaną na prawie wołoskim. Do czasów Władysława II Jagiełły była domeną królewską, ale właśnie w 1391 r. król nadał biskupowi krakowskiemu Janowi Radlicy zamek i miasto Muszyna z licznymi wsiami, w tym Florynką. Potem wciąż należała do biskupstwa krakowskiego, wchodząc w skład tzw. klucza dóbr muszyńskich. W 1529 r. biskupowi w Krakowie mieszkańcy wsi mieli wypłacać czynsz w wysokości 45 groszy, a razem z innymi wsiami także obiedne (nocleg, wikt i opierunek dla przedstawiciela pana feudalnego, który zjawiał się we wsi w celu odbycia sądów).

W tymże 1529 r. wyszczególnił ją dokument starosty muszyńskiego Achacego Jordana. Florynkowianie obowiązani byli dostarczać wino do Muszyny. Może to oznaczać, że uprawiano tutaj winorośl albo wino robiono z innych owoców, lecz niewykluczone i to, że ktoś stąd trudnił się importem węgrzyna…

Wskutek spalenia poprzedniego aktu lokacyjnego, w 1574 r. biskup krakowski Franciszek Krasiński dokonał ponownej lokacji Florynki na prawie wołoskim.

Należała wtedy do Jacka, syna Fiedora, a jej sołtysem był Klemens Worhacz. Istnieją późniejsze przekazy, iż pierwotnie lokowana była na prawie magdeburskim, a dopiero później na wołoskim. Prawdopodobnie jest to tylko próba uzasadnienia na siłę tzw. odwiecznej polskości tych ziem…

Dzisiejszym mieszkańcom Florynki wydaje się, że historia wsi zaczęła się po II wojnie światowej, z chwilą pojawienia się w niej ich dziadków i ojców – polskich osadników, którzy objęli gospodarstwa należące wcześniej do wysiedlonych Łemków. Nie mają świadomości, jak wyglądała wieś w czasach łemkowskich, co się w niej działo – niektórym tylko obiły się o uszy jakieś strzępy wiedzy. Nawet w miejscowej bibliotece brakuje pozycji traktujących o przeszłości Florynki. Tymczasem jej dzieje są bogate i warte utrwalenia.

Okolica zamieszkana była przez pasterzy wołoskich, z których wywodzą się późniejsi Łemkowie, czyli tak nazwani w XIX w. prawosławni górale rusińscy, mówiący dialektem języka ukraińskiego.

W 1780 r. Florynka liczyła ok. 100 rodzin. Na przełomie wieków XIX i XX tę dużą wieś, jedną z większych w regionie, zamieszkiwało ok. 1100 osób w ok. 190 domach, prawie sami Łemkowie z wyjątkiem kilku rodzin polskich i żydowskich.

W czasie I wojny światowej władze austriackie w obozie w Talerhofie k/Grazu przeznaczonym dla Ukraińców, Rusinów (Rusnaków) i Łemków, podejrzewanych o sprzyjanie wrogiej Rosji, internowały 5 mieszkańców Florynki.

W grudniu 1918 r. na wiecu przy plebanii grekokatolickiej we Florynce (prawosławnej jeszcze tu nie było) proklamowano separatystyczną Rusińską Ludową Republikę Łemków, rozciągającą się na ok. 130 łemkowskich wsi w powiatach nowosądeckim, gorlickim i sanockim. Przewodniczącym (premierem) jej Rady Zwierzchniej Rusi Łemkowskiej został adwokat z Muszyny dr Jarosław Kaczmarczyk (1885-1944), syn parocha (proboszcza) grekokatolickiego z Binczarowej o. Teofila Kaczmarczyka, ministrem spraw wewnętrznych urodzony w Binczarowej paroch z Izb o. Dymytryj Chylak (1866-1955), ministrem rolnictwa Mykołaj Hromosiak (1846-1924) z Krynicy, ministrem spraw zagranicznych floryński paroch ks. Wasyl (Bazyli) Kuryłło (od jego nazwiska tutejszą plebanię nazwa się Kuryłówką). Postulowano przynajmniej autonomię Republiki Łemków i włączenie jej do Rosji Radzieckiej, Ukrainy albo Czechosłowacji. Jednak władze czechosłowackie zignorowały ten akces.

Samozwańczy rząd łemkowski wezwał rodaków do odmowy służby w polskim wojsku. 30 maja 1920 r. Florynka stała się z tego powodu miejscem strzelaniny. Pod domem Tymko Maksymczaka, dezertera z polskiego wojska, który został wcielony do armii wbrew własnej woli, zjawiła się policja. Kiedy rzucił się do ucieczki, policjanci otworzyli ogień z broni palnej i Maksymczak zginął na miejscu. Niewiele brakowało, żeby doszło do większego starcia z mieszkańcami wioski, ale sytuację uratowała przytomność umysłu dowódcy patrolu.

Po 16 miesiącach władze polskie siłami wojskowymi zlikwidowały ten twór quasi-państwowy, traktującGO jako dywersję na tyłach państwa zaangażowanego w wojnę z Rosją bolszewicką. Aresztowano działaczy separatystycznych, osadzono ich w więzieniu w Nowym Sączu i w 1921 r. za próbę oderwania od Polski, a więc za zbrodnię zdrady głównej, wytoczono im proces, w którym groziła kara śmierci.

Oskarżyciel, prokurator Piechowicz powiedział do o. Chylaka: „Ma pan dobre ideały, ale jest pan utopistą. Pragnie pan, aby Łemkowszczyzna była centrum zainteresowania całego świata i była wyjątkiem w grupie bardzo złożonych światowych problemów…”.

W 1921 r. ława przysięgłych w Sądzie Okręgowym w Nowym Sączu – choć niejednogłośnie – uniewinniła jednak oskarżonych, stwierdzając, iż „nie mieli złej woli”, a tak samo jak Polacy, tak i oni mieli prawo do samostanowienia na gruzach cesarstwa austrowęgierskiego.

W 1936 r. wieś zamieszkiwało już 1543 osoby: 1246 prawosławnych, 228 grekokatolików, 57 rzymskich katolików i 12 osób wyznania mojżeszowego.

W czasie okupacji niemieckiej w hitlerowskim obozie koncentracyjnym Auschwitz uwięziono 5 obywateli Florynki.

W 1945 r. na Ukrainę wyjechało ok. 50 rodzin z 230 ogółem. Akcja „Wisła” odbyła się tu 29 czerwca 1947 r. Z żadnej ponoć wioski Łemków tak nie rozproszono jak florynkowskich – aż do 32 miejscowości głównie w powiatach lubińskim i nowosolskim. Na odwiecznym miejscu zostało kilkanaście osób z rodzin mieszanych, w tym Kaniukowie z seniorem Aleksym zwanym Leszkiem, który był dróżnikiem (nie kolejowym, lecz drogowym). Wywodzi się z niej ks. Władysław Kaniuk, późniejszy prawosławny proboszcz w Hańczowej i Kwiatoniu.

Dotychczas nikt z Łemków nie powrócił do Florynki. Przedstawiciele tej mniejszości twierdzą, że polskie władze nie zameldują tutaj nikogo, kto w metryce ma odnotowany fakt urodzenia we Florynce lub w innej łemkowskiej wiosce. Ta sztuka ma się ponoć udawać tylko tym, którzy używają fortelu i najpierw meldują się przykładowo w Kielcach, aby zatrzeć za sobą ślady i dzięki temu wyłudzają potem zameldowanie np. w Krynicy-Zdroju. Brzmi to jednak mało wiarygodnie, bo z racji owego fałszywego zameldowania w neutralnych Kielcach wcale z rubryki „miejsce urodzenia” łemkowskie nazwy przecież nie znikają…