KICZNIA – szkoła

Historia nowej szkoły związana jest z pięcioma Faronami: ówczesnym dyrektorem placówki Zbigniewem Faronem, jego bratem i naczelnikiem gminy Łącko Stanisławem Faronem oraz sołtysem Antonim Faronem, którzy sprowadzili do Kiczni posła Stanisława Farona, a ten stwierdził: – Róbmy póki mój brat jest ministrem! I za czasów pochodzącego z pobliskiego Czarnego Potoku, ministra edukacji Bolesława Farona zatwierdzono projekt.

Budowa – jak zwykle w socjalizmie – ślimaczyła się latami, ale wciąż rozbabrana była również z tego powodu, że nieustannie rozkradano materiały, a tego tylko na socjalizm nie da się zwalić… Wykonawcę – Przedsiębiorstwo Budownictwa Turystycznego z Nowego Sącza – postawiono w stan likwidacji. Sołtys Jan Szlęk podsumował w pamiętniku: „Przedsiębiorstwo to tylko dużo pieniędzy przerabiali ale nie pracy”*. W 1988 r. inwestycję ukończyła dopiero firma prywatna.

Zaraz po oddaniu budynku „Gazeta Krakowska” opublikowała artykuł interwencyjny. W wydaniu z 21 listopada 1988 r. pod tytułem „Szkoła w Kiczni – przykład budowlanego absurdu” ukazał się tekst o tym, że nauczyciele czekają na mieszkania, w tymczasem na poddaszu szkoły marnuje się kilkaset metrów kwadratowych niezagospodarowanych przestrzeni. Artykuł przyniósł pozytywny skutek, bo potem nauczyciele rzeczywiście zamieszkali na pierwszym piętrze. Nadal szkoła znajduje się na parterze, a na piętrze mieszkania, dawniej nauczycielskie, obecnie lokatorskie.

Gmach jest dość okazały, gdyż obliczony był na 8-klasową szkołę podstawową, ale do takiej jako ostatnie chodziły w Kiczni dzieci z rocznika 1985, które ukończyły naukę w 2000 r. Od tamtego czasu nauka odbywa się tutaj w klasach od zerówki do VI. Starsi uczniowie z Kiczni odsyłani są do Łącka.

W 1990 r. dyrektorką została Halina Kurzeja. Czasy były rewolucyjne, toteż po raz pierwszy posadę dyrektorską objęła na rok w wyniku demokratycznego głosowania, ale potem wygrywała już konkursy kompetencji. Za jej czasów nastąpiły gruntowne przeobrażenia, np. powiększenie sal lekcyjnych.

Ale to tylko skorupa, bo jeśli chodzi o meritum, to w chwili gdy H. Kurzeja objęła dyrekcję, prawie wszyscy nauczyciele nie mieli wykształcenia nie tylko pedagogicznego, ale nawet wyższego. Dostali czas na dokształcenie się, ale pięcioro zmarnowało tę szansę i otrzymało zwolnienia.

Obecnie dyrektorką jest już polonistka Danuta Potoniec, wcześniej dyrektorka SzP w Zarzeczu (też gmina Łącko). Uczęszczają dzieci przeważnie z samej Kiczni, choć zdarzają się pojedyncze z Woli Kosnowej, Jastrzębia, Zabrzeża, Młyńczysk i Łącka. Z kolei niektóre dzieci z Kiczni chodzą do placówek w Łącku i Młyńczyskach.

Uczniowie nie mają hali sportowej. Salę gimnastyczną zaadaptowano z pomieszczenia przewidzianego w projekcie na obszerną świetlicę. Obok szkoły znajduje się boisko asfaltowe oraz skocznia w dal z piaskownicą.

W przeszłości w budynku lokowane były kolonie letnie i zimowiska dla pociech pracowników Uniwersytetu Jagiellońskiego. W zamian za to krakowska wszechnica zasponsorowała szkole wyciąg narciarski. Nieduży, zaledwie 60-metrowy, ale dla dzieci w sam raz. Niestety, funkcjonował zaledwie trzy sezony, bo przeszkadzał właścicielowi gruntu, na którym go zlokalizowano. Urządzenia sprzedano gdzieś poza Kicznię.

*Uwaga: pisownia oryginalna.