Stare manuskrypty wymieniają niejakiego Kuncza – sołtysa Binczarowej, który w 1402 r. był ławnikiem sądu wyższego prawa niemieckiego w Nowym Sączu. A jeśli sołtys miał coś wspólnego z Niemcami, więc może jego cytowane w dawnych annałach miano Kuncza było przekręconą formą niemieckiego nazwiska Kunz, Kunze? Jeżeli sołtys znał się na prawie niemieckim, to dlaczego jego wieś była lokowana na prawie wołoskim? Może ją kupił, a może nie był germańskim Kunzem, lecz wołoskim, mołdawskim, rusińskim, słowiańskim Ku(o)n(ń)czem?
Z kolei w dokumencie z 1437 r. wspomniany jest kmieć z Binczarowej – niejaki Roman po łacinie Walachus, czyli po polsku Wałach. W 1460 r. podkomorzy krakowski Mikołaj Pieniążek z Witowic poświadczył, że królowa Zofia, czwarta i ostatnia żona Władysława II Jagiełły, przywróciła do tenuty grybowskiej, dzierżawionej wtedy przez Wojciecha Jeżowskiego, wsie Binczarową i sąsiednią Boguszę. Potwierdził przy okazji, że kmiecie binczarowscy nadal mają prawo wypasać bydło i pozyskiwać drewno z lasów zwanych Bieszczadami (na pewno jednak nie chodzi o dzisiejsze góry o tej nazwie) i rosnących na górzeJAWOR (dzisiejsze Jaworze), które – jak się okazuje z tego dokumentu – podlegały wtedy… Piwnicznej. W 1504 r. król Aleksander Jagiellończyk zezwolił Mikołajowi i Hieronimowi z Jeżowa na wykupienie od Jakuba i Mikołaja z Bobowej Grybowa z okolicznymi wsiami, w tym Binczarową. Do 1531 r. znów królewszczyzna.
Według broszury „Binczarowa. Dzieje miejscowości i parafii” księdza sercanina Stanisława Grucy, wymieniony już Iwan Truchanowicz lub Trochanowicz (Truchanowycz lub Trochanowycz), który za 30 florenów kupił wieś od tenutariusza i wójta grybowskiego Stanisława Pieniążka z Iwanowic, miał podobno być przedstawicielem rodu bojarów, którzy ponoć uciekli z Rosji ze strachu przed carem Iwanem Groźnym, przeciwko któremu mieli spiskować.
Toż to już kompletny wymysł! Jeżeli Truchanowiczowie i Trochanowiczowie (Truchanowycze lub Trochanowycze) zakupili wieś w 1531 r., to jak mogli uciekać przez carem Iwanem Groźnym, skoro przyszły okrutny psychopata miał wtedy dopiero roczek i był rozkosznym bobaskiem? W rodzinie przetrwała wersja, że przybyli gdzieś znad górnego Dniepru.
Jak wspomnieliśmy, imć Truchanowicz lub Trochanowicz (Truchanowycz lub Trochanowycz) kupił dobra w ówczesnej Bielczarowej od tenutariusza grybowskiego. Któż to jest ten tenutariusz? Otóż tenuta to był królewski majątek ziemski, w którego skład wchodziło miasto z otaczającymi je wioskami. Przeważnie były to starostwa. A to przypadek właśnie Grybowa i okolic. Król dzierżawił te tenuty-starostwa i w ten sposób czerpał dochody na potrzeby własne, dworu i państwa.
W owym 1531 r. do sołectwa Binczarowa należał jeden łan pola (łan – średniowieczna miara powierzchni, przez lata zmieniała swój wymiar, przyjmijmy, że średnio wynosiła 20 dzisiejszych hektarów) z łąkami i pasiekami. Tutejsi kmiecie nie mający owiec płacili rocznie 12 groszy czynszu, zaś kmiecie-hodowcy – 3 jagnięta i 2 sery zwane wołoskimi od każdej setki owiec. To zresztą tylko niektóre opłaty, bo było jeszcze np. kuchenne, a ciężary wzrastały radykalnie w czasie wojny. Chałupnicy płacili o połowę mniej niż kmiecie – 6 groszy, ale jeśli posiadali owce – tyle samo jagniąt. Ponadto kmiecie mieli obowiązek poczty. Wbrew pozorom nie chodzi jednak o zastępowanie listonosza, lecz o zasilanie pieszego pocztu, czyli zbrojnej obstawy rycerza na koniu.
Sołtys czerpał dochody z inkasowania czynszów, których zatrzymywał jedną szóstą, przypadało mu także co szóste jagnię oddawane przez kmieci i chałupników, a ponadto brał dla siebie co trzeciego denara ze ściągniętych przez siebie kar finansowych. Korzystał także z przywileju nadanego przez zmarłą królową Elżbietę (prawdopodobnie chodzi o trzecią żonę Jagiełły) – bezpłatnego wypasania bydła w okolicznych lasach. Kmiecie musieli pracować na jego rzecz 3 dni rocznie, ale w tym czasie sołtys musiał zapewnić im wikt. Sołtys miał na każde wezwanie stawić się w Grybowie, ale jednocześnie zwolniony był z obowiązku uczestniczenia w wyprawach wojennych.
W wiekach XVI i XVII na mieszkańcach Binczarowej ciążył obowiązek dostarczania następujących świadczeń: od kmiecia 3 wiertele (kwarty) owsa, 3 kopy gontów (kopa=60), 3 tramy (dolne belki wiązania dachowego, na których spoczywają słupy, podtrzymujące konstrukcję dachu), po sążniu popręgów (sążeń – miara długości, odpowiadająca rozpiętości ramion, jednostka niestandardowa, bo w zależności od gabarytów osobnika rozpościerającego ramiona wynosiła od 150 do 215 cm), kosz grzybów oraz wiązka chrustu do umocnienia jazu na rzece Białej. Sołtys wyróżniony był koniecznością doręczenia dodatkowej daniny w postaci trzech upolowanych jarząbków. Ponadto wieś jako całość musiała delegować dwóch wartowników na dwór grybowski oraz pachołka do służby dworskiej odzianego już w barwy pańskie.