(1857-1921) Pisarka, zwłaszcza dramatopisarka, która wzięła ślub i mieszkała na Sądecczyźnie.
Właśc. Maria G. Piotrowska herbu Korwin. Urodzona 30 marca 1857 r. we wsi Podhajce k/Łucka na Wołyniu (obecnie Ukraina) w rodzinie ziemiańskiej, jej matka w młodości była baletnicą. Uczyła się w szkole klasztornej i na świeckiej pensji o nazwie Instytut Naukowo-Wychowawczy we Lwowie.
Od 1879 r. aktorka dramatyczna, jej popisową rolą była tytułowa w „Norze” Henrika Ibsena (1828-1906). Zostając artystką, zerwała ze swoją sferą, zaznała nędzy, w 1888 r. podjęła próbę samobójczą. W 1889 r. studiowała aktorstwo we Francji i do 1895 r. kontynuowała tam występy na scenie, ale nie nawiązała do sukcesów Heleny Modrzejewskiej (1840-1909). W 1900 r. porzuciła aktorstwo, jeszcze w 1902 r. otworzyła w Krakowie prywatną szkołę aktorską (jej uczniami byli m.in. późniejsi wybitni aktorzy Maria Dulęba 1881-1959 i Józef Węgrzyn 1884-1952), ale placówka przetrwała zaledwie rok.
W trakcie kariery aktorskiej rozpoczęła także literacką i przyjęła pseudonim Zapolska (inne to Walery Tomicki i Józef Maskoff). Od 1900 r. pracowała w redakcji „Słowa Polskiego” we Lwowie, publicystka. Autorka krytycznych w stosunku do mieszczańskiej obłudy moralnej powieści i dramatów, m.in. „Żabusi” (1897), „Moralności pani Dulskiej” (1906, dalsze ciągi: w 1908 r. „Pani Dulska przed sądem”, a w 1911 r. „Śmierć Felicjana Dulskiego”; dzięki Zapolskiej w polszczyźnie zakorzeniło się pojęcie dulszczyzny, czyli podwójnej moralności, zakłamania, obłudy, filisterstwa i kołtunerii), „Ich czworo” (1907), „Skiza” (1908) i „Panny Maliczewskiej” (1910).
Przedstawicielka naturalizmu, rzeczniczka emancypacji kobiet, atakowana za… drastyczny erotyzm utworów uzyskała renomę skandalistki. Zapełniała kartki ulubionego liliowego papieru „drobnym, czytelnym, cieniutkim jak włos pismem (…) nigdzie żadnych skreśleń ani poprawek” – pisał jej biograf Józef Bieniasz (1892-1961).
Krynica
W 1898 r. jako aktorka lwowskiego teatru występowała w sezonie letnim w uzdrowisku Krynica. „Perle wód” nie wystawiła dobrej opinii: „Krynica, granie na dusznej scenie przed zgrają idiotów, mieszkanie w teatrze, trucie się w restauracji”. Irena Solska (1877-1958), koleżanka Zapolskiej ze sceny, aktorka od niej wybitniejsza i żona legendarnego aktora Ludwika Solskiego (1855-1954), tak recenzowała ich występy w Krynicy: „Grywaliśmy w starej budzie. Wielkie lampy naftowe łatwo stawały całe w ogniu; przy silniejszym rozgrzaniu palnika nafta wybuchała. Dziwne, że publiczność nie bała się pożaru. Kiedyś jednak widzę zza kulis wzmożone światło. Przyglądam się: strażak przestraszony, niezdarnie dmucha na coraz silniej wybuchający płomień. Solski – naturalnie Solski! – po stoicku mokrą szmatą ugasił płomień”. Zapewne chodziło o salę w prowizorycznym obiekcie zwanym Szopą, bo w 1883 r. Krynica szarpnęła się na budynek teatralny z prawdziwego zdarzenia, który zresztą finalnie i tak miał spłonąć w pożarze, ale dopiero w 1943 r.
Innym związkiem Zapolskiej z Krynicą jest fakt, że leczyła się u doktora Henryka Ebersa (1855-1919). Najpierw jeździła do jego sanatorium na weneckiej wyspie Lido, a w latach 1906-7 odbyła parę kurację, w tym jedną aż półroczną, w Krynicy, dokąd Ebers się przeniósł. Tamże napisała sztukę „Ich czworo”.
Konsumpcja flirtu
Kiedy miała 19 lat, jej pierwszym mężem został porucznik gwardii carskiej, konkretnie Petersburskiego Pułku Grenadierskiego – Konstanty Śnieżko-Błocki, hulaka, który w niecały rok przepuścił cały jej posag. Małżeństwo przetrwało 3 lata.
Na przełomie wieków XIX i XX wdała się w romans z młodszym o 9 lat Stanisławem Janowskim (1866-1942). Za 31-letnim malarzem ciągnęła się sława współautora „Panoramy Tatr” (1894-96), potężnej rozmiarami: 115 m długości na 16 wysokości, co stawia go w randze największego obrazu polskiego pod względem powierzchni! Poznali się w 1897 r. po prapremierze jej dramatu „Małka Szwarcenkopf” (1897), w której 40-letnia autorka zresztą grała jedną z ról – na popremierowym bankiecie, który odbył się w żydowskiej restauracji w Krakowie, pod Wawelem, na Plantach u zbiegu ulic Stradom i św. Gertrudy. Przyszłego męża sportretowała w powieści „Zaszumi las” (1898).
Kiedy grała na gościnnych występach w Krynicy, to Janowski odwiedzał ją, dojeżdżając z Białejwody k/Tęgoborza, gdzie przebywał na letnisku. Żeby go mieć częściej przy sobie, Zapolska załatwiała mu zlecenia na scenografie teatralne. Zilustrował także dramat Zapolskiej „Tamten” (1998).
Janowski bywał na Sądecczyźnie częściej, bo w Starym Sączu mieszkały jego matka, nauczycielka Malwina Janowska, i młodsza siostra, malarka i literatka Bronisława Janowska-Rychter (1868-1953). W lecie 1901 r. znów przyjechał do Nowego Sącza pociągiem i wsiadł do bryczki przysłanej przez jego kolegę z gimnazjum – Jana Stasińskiego, teraz już księdza i proboszcza w Wielogłowach.
Tam otrzymał dwa listy: pierwszy rzekomo od sławnego aktora Ludwika Solskiego, wzywający go pilnie do Nowego Sącza, gdyż Zapolska miała zasłabnąć i drugi od samej Zapolskiej, w którym wyjaśniała, że to ona podszyła się pod Solskiego i czeka na Janowskiego w nowosądeckim hotelu Imperial, który nazwała „żydowskim zajazdem”. Na to dictum Janowski natychmiast pognał bryczką z powrotem do miasta. Z biografii „Szkło i brylanty. Gabriela Zapolska w swojej epoce” (2016), którą podpisała osoba, używająca kryptonimu Arael Zurli, dowiadujemy się dokładnie, gdzie i kiedy doszło do skonsumowania flirtu: hotel Imperial w Nowym Sączu – noc z 28 na 29 lipca 1901 r.
Kochankowie zaręczyli się i planowali cichy ślub, ale wiadomość dotarła do gazet i pisarka telegrafowała do narzeczonego: „Wiadomość, że w połowie września w nowosądeckim odbędzie się nasz ślub telefonowano z Sącza w środę, to jest nazajutrz po moim wyjeździe. Kto to zrobił? Ktoś nas podsłuchał po prostu. Ja nie wiem, czy to lepiej czy to gorzej. Co jednak to pomoże, skoro ta wiadomość rozejdzie się lotem strzały”.
Pałacyk pod N. Sączem
Janowski wkrótce wynajął pałacyk w podnowosądeckiej Dąbrowie i zamieszkali w nim. Arael Zurli, ktokolwiek to jest, pisze: „Janowski niewiele zarabiał, toteż większość pieniędzy na przyszłe gospodarstwo dostarczyła Zapolska, częściowo uzyskawszy je ze spadkowej sumy po ojcu, którą po wielokrotnych ponagleniach wypłacił jej wreszcie brat Kazimierz [Korwin-Piotrowski 1854-1922], dołożywszy od siebie 200 rubli >na konika<. Przyszli państwo Janowscy chcieli bowiem sprawić sobie konia i powóz, żeby nie być zdanymi w kwestii transportu na pomoc sąsiadów”.
I dalej o pałacyku: „do którego ściągnęli część lwowskich mebli i obrazów* Gabrieli oraz drobiazgi ze skromnego mieszkania Stanisława. Prosiła o nie w liście: >A pozabieraj wszystkie skorupy!!! wszystkie filiżanki, i do herbaty, i do kawy, i szklanki, i kieliszki, bo ona** nie ma, biedaka. A może macie lampy jakie, bo tego to u niej** nie ma. I obrusy do herbaty kolorowe, i poduszki, ile jest<. Draperie i firanki pozawieszali sami, bez pomocy wzywanego zazwyczaj w takich wypadkach tapicera, o którym na głębokiej prowincji można było najwyżej pomarzyć”.
Objaśnienia: * „obrazy” – wśród nich m.in. dzieła Vincenta van Gogha (1853-1890), Paula Gauguina (1848-1903), Camille’a Pisarro (1830-1903), Georgesa Seurata (1859-1891) i Juliana Fałata (1853-1929); **”ona” i „niej” – Zapolska w listach pisała o sobie w trzeciej osobie.
Pałacyk w Dąbrowie istnieje do dziś. Marzanna Raińska w „Dworach Małopolski” (2014) podaje, że został wybudowany w końcu XIX w. przez pochodzącego ze Słowacji inż. Władysława Kempnera (1841-1906), byłego dyrektora departamentu w wiedeńskim ministerstwie kolei. W 1911 r. syn Kempnera sprzedał pałacyk sądeckiemu adwokatowi dr. Gustawowi Stuberowi (1859-1935). Po II wojnie światowej ulokowano w nim ośrodek Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, a potem oddziały pulmonologiczny, przeciwgruźliczy i w końcu zakaźny szpitala w Nowym Sączu.
Ślub i pożycie w Dąbrowie
W 1901 r. przyszły mąż pojedynkował się z krewnymi poznanej jeszcze w Monachium śpiewaczki, którzy znieważyli zarówno jego, jak i Zapolską. W podlwowskim lesie przestrzelił ramię bratu śpiewaczki, ale w walce na szpady to on został draśnięty z ręki siostrzeńca porzuconej. Pisarka podarowała mu wtedy zegarek, na którego kopercie wyryto napis: „Memu najdzielniejszemu 30 września 1901 roku”.
Niewiele więcej, jak miesiąc później, 9 listopada 1901 r. odbył się w XVIII-wiecznej kapliczce w ogrodzie pałacyku w Dąbrowie skromny ślub, o którym wszakże napisały ówczesne gazety. Przebieg tej ceremonii znamy za pośrednictwem „Historii z obrączką, czyli pamiętnych ślubów” (1990) Bogny Wernichowskiej: „Ślub miał się odbyć (…) bez rozgłosu, w gronie najbliższej rodziny i przyjaciół. (…) przez dziedziniec otaczający pałacyk w Dąbrowie kroczył niewielki orszak weselny. Weszli do małej drewnianej kapliczki, gdzie podobno słuchał kiedyś mszy świętej wracający spod Wiednia Jan III Sobieski [1629-1696], a w sto kilkadziesiąt lat później książę Józef Poniatowski [1763-1813]. Ślub dawał zaprzyjaźniony ze Stanisławem ksiądz Stasiński, wśród świadków, którzy złożyli podpis na metryce widnieje nazwiska Malwiny Janowskiej, matki pana młodego. Uczta weselna była wytworna, chociaż zasiadło do niej zaledwie 18 osób”. Bronisława Janowska-Rychter zbojkotowała zaślubiny brata. Ze strony Zapolskiej zjawili się wspomniany już brat Kazimierz oraz przyjaciółka, lwowska aktorka Antonina Ogińska (ok. 1876-1910) z mężem-dziennikarzem Leopoldem Szenderowiczem (ok. 1868-1928). To ten ostatni opowiedział Zapolskiej o lwowskiej kamienicznicy Gołąbowej i jej rodzinie, a ci pod piórem pisarki przemienili się w jej najsłynniejszych bohaterów literackich – Dulskich.
W Dąbrowie Janowscy mieszkali rok. Razem z buldogiem Dickiem, który sypiał na jednym sienniku z oswojoną kuropatwą, czarnym pudlem Kingiem, wyżłem Asanem, kotem perskim i żółwiem. Widać lubili zwierzęta, co nie przeszkadzało w tym, o czym pisze Arael Zurli: „Pod wieczór Janowski oddawał się polowaniu – swojej ulubionej rozrywce” – mamy zatem wyjaśnienie, po co ten wyżeł… I dalej: „lub szedł z żoną na spacer. (…) życia towarzyskiego raczej nie prowadzili, nie licząc wizyt na plebanii w pobliskich Wielogłowach u księdza Stasińskiego”.
Zapolska pisała tam sztuki „Tresowane dusze” (1902) o dziennikarzach i melodramat „Ahaswer” (1902, znany potem pt. „Mężczyzna”) oraz powieść „Jak tęcza” (1902), a Janowski malował i projektował kostiumy teatralne oraz suknie dla żony. Jak to na początku małżeństwa, pisarka czuła się szczęśliwa: „Od dzieciństwa nie zaznałam nigdy takich chwil błogości i spokoju, jak tu w Dąbrowie”.
Ustępowanie bydłu
Ale, jak pisze Wernichowska: „przyzwyczajonej do życia wśród ludzkiego gwaru i wielu wrażeń Gabrieli zaczęło się nudzić. Sąsiedztwo nie było ciekawe, wyszły też na jaw niedogodności dąbrowskiego pałacyku. Park i grunta dzierżawił niejaki Wysocki, który bezceremonialnie wypasał bydło na trawnikach. Nieraz spacerująca po alejkach Gabriela musiała rejterować w popłochu przed groźnym bykiem, w piwnicach pałacyku służba Wysockiego sporządzała skrzynki na owoce i hałasowała bezustannie”.
Zapolska narzekała listownie: „Chwilami zdaje mi się, że ja z cywilizowanego świata wpadłam w jakieś społeczeństwo Zulusów i barbarzyńców (…) życie moje tutaj jest bardzo smutne i tylko pracą zagłuszam w sobie to, co we mnie nurtuje. Ja lubię wieś, ale jakże ja ją inaczej rozumiem! Cisza, spokój, piękno, a nie zetknięcie się z brudem moralnym i fizycznym. Przyjęto mnie z nienawiścią i tylko patrzą wszyscy, jak by z nas zedrzeć ostatnią koszulę. (…) Co do sługi, to tu są same kołtuny i bęcwały do niczego”.
Wernichowska konkluduje: „Tak więc tuż przed pierwszą rocznicą ślubu Janowscy zapakowali swe lary i penaty, przenosząc się do Krakowa. A na odjezdnym Gabriela ułożyła czterowiersz, który Stanisław wypisał ozdobnie tuszem na ścianie werandy:
Mieszkał tu ongiś malarz z żoną literatką,
Lecz ich bydło opadło, więc zemknęli gładko.
A taki sens moralny sam się z tego snuje:
Kto chce mieć duszę wolną, bydłu ustępuje”.
Morfina
Po roku przenieśli się do Krakowa. W 1904 r. mąż namalował portret Zapolskiej. Po sukcesie „Moralności pani Dulskiej” założyli w 1907 r. własny teatr objazdowy, w którym reżyserem i scenografem był Janowski. W objazdach Teatr Zapolskiej zarobił tak dużo, że jego właścicieli stać było na zakup willi na Łyczakowie we Lwowie, którą pisarka – tak jak ulubioną własną sztukę – nazwała „Skiz”.
Złączeni nierozerwalnym wówczas węzłem małżeńskim Janowscy nie żyli zgodnie i rozstali się na dobre 17 lipca 1910 r. – w separacji pozostali do śmierci Gabrieli. W czasie podziału majątku Janowski wykazał „daleko posuniętą bezinteresowność” – jeszcze w 1910 r. zrzekł się praw do lwowskiej willi, a kiedy w 1915 r. służył na Wołyniu w 2. pułku ułanów II Brygady Legionów Polskich, pensję oficera austriackiego przekazywał teraz już samotnej i chorej byłej żonie, która w czasie I wojny światowej prowadziła cukiernię, a potem prawie oślepła. Ożenił się powtórnie i przeżył Zapolską o 21 lat.
Zmarła 17 grudnia 1921 r. we Lwowie, zgon prawdopodobnie przyśpieszyły przesadne dawki morfiny, jakie aplikował jej lekarz Eugeniusz K. Przed śmiercią zdążył podsunąć jej – oszołomionej morfiną – testament, w którym zapisała majątek jego 10-letniej córce. Korowody spadkowe toczyły się jeszcze długo po pogrzebie pisarki. Pochowana w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie.
(IrP)
Źródła
- „Mały słownik pisarzy polskich”, Wiedza Powszechna, Warszawa 1975
- „Słownik pisarzy”, Wydawnictwo Greg, Kraków 2006
- Arael Zurli – „Szło i brylanty. Gabriela Zapolska w swojej epoce”, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2016
- Bogna Wernichowska – „Historie z obrączką, czyli pamiętne śluby”, Wydawnictwo PTTK Kraj, Warszawa 1990
- Marzanna Raińska – „Dwory Małopolski”, Małopolskie Centrum Kultury „Sokół”, Nowy Sącz 2014
- Ireneusz Pawlik – „Gabrieli Zapolskiej przygody nie tylko miłosne”, „Dobry Tygodnik Sądecki” z 19.01.2023
- „Słownik biograficzny historii Polski” pod red. Janiny Chodery i Feliksa Kiryka, Ossolineum, Wrocław-Warszawa-Kraków 2005
- Hanna Baltyn-Karpińska – „Iskier leksykon dramatu”, Iskry, Warszawa 2008
- Janusz Termer – „Leksykon dramatopisarzy”, Książka i Wiedza, Warszawa 2008
- Wikipedia