MYSTKÓW – orkiestra dęta

O tym jak zrodziła się idea orkiestry w Mystkowie opowiedział rzeźbiarz-amator Bolesław Gieniec, brat założyciela: – Mój ojciec Franciszek i brat przyrodni Jan pojechali do Krakowa z delegacją na uroczystości z okazji 500-lecia Bitwy pod Grunwaldem. I jak tam brat zobaczył paradnie ustrojone na tę okazję i donośnie grające chłopskie orkiestry, to zachwycił się nimi i po powrocie postanowił założyć taką samą w Mystkowie. Sam też był muzykiem, grał na klarnecie. Udział w orkiestrze wynosił jedną krowę, na członkostwo stać więc było tylko bogatych. Orkiestra powstała jako parafialna, pierwsi członkowie wywodzili się z czterech wsi: Mystkowa, Mszalnicy, Cieniawy i Królowej Polskiej. Był też jeden z Paszyna, ale mieszkał w Mystkowie, na Woli Wyżnej, bo był parobkiem u Bochenkowej zwanej Kachniorką, której mąż wyjechał do Ameryki.

Wróćmy jeszcze do tego krakowskiego odsłonięcia Pomnika Grunwaldzkiego ufundowanego przez pianistę Ignacego Paderewskiego. W kronice orkiestry znajdujemy następujący zapis: „U podnóża pomnika leżał powalony na obie łopatki, śmiertelnie porażony Wielki Mistrz Zakonu Krzyżackiego – obok niego leżał wypadły z martwej ręki miecz krzyżacki”. Zjednoczone siły wszystkich zebranych pod pomnikiem orkiestr zagrzmiały „Rotą” Marii Konopnickiej do muzyki Feliksa Nowowiejskiego.

Jan Gieniec został pierwszym prezesem, a pod numerem pierwszym wśród 31 członków-założycieli zapisano proboszcza ks. Jana Jarzębińskiego, który zachęcał z ambony młodzież do wstępowania oraz sprowadził instrumenty z fabryki w Czechach. Kiedy członkowie orkiestry zgłosili się do organisty po naukę, a ten odmówił, pleban Jarzębiński go wyrzucił i zatrudnił nowego. Próby początkowo odbywały się w szynku Franciszka Gieńca. Na 50-lecie orkiestry prezesem był Józef Góra, budowniczy Domu Ludowego, o którego zamiłowaniu do muzyki wspominaliśmy w części o Wiejskim Domu Kultury.

Bolesław Gieniec też był członkiem orkiestry przez 40 lat, a w latach 1965-74 – nawet jej prezesem. Grał na sekundzie (trąbie altowej), puzonie, czynelach, a po ojcu Franciszku odziedziczył noszony na brzuchu ogromny bęben marszowy, mosiężny z membraną z koźlej skóry, wiszący potem na ścianie w sali prób orkiestry w Wiejskim Domu Kultury.

Muzycy pochodzili z Mystkowa i Mszalnicy w proporcji mniej więcej pół na pół. W Mszalnicy mieszka tamburmajor Józef Kalisz, który z mystkowską orkiestrą związany jest od 41 lat. Najpierw jako szeregowy muzyk, a od 32 lat jako jej kapelmistrz, następca Jana Koconia z Mszalnicy, który dyrygentem był ze 30 lat. A zawodowo grał na klarnecie w orkiestrach reprezentacyjnych Wojsk Ochrony Pogranicza i Straży Granicznej. Kurs tamburmajora ukończył w Gdańsku. Chodzi nie tylko o dyrygowanie, lecz także trzeba było nauczyć się żonglowania buławą. Obecnie prezesem orkiestry jest Jarosław Słaby, a drugim dyrygentem – Mateusz Główczyk.

Na próbach spotykają się w WDK. Amfiteatralna sala obita jest tekturowymi wytłoczkami, podczas transportu chroniącymi jajka przed rozbiciem. Wygłuszają pomieszczenie i poprawiają akustykę. Na pomysł tego chałupniczego wykorzystania wytłoczek wpadł lata temu kapelmistrz Kalisz, a wzięli je z nieistniejącej już fermy kurzej Zbigniewa Poręby.

W skład uniformu orkiestranta wchodzą: czapka garnizonówka, kurtka z odznakami przedstawiającymi liry w klapach, spodnie i sznury galowe. Co jakiś czas zamawia się i doszywa nowe, bo chłopcy rosną. Mundury nie są przypisane do osoby, orkiestranci dopasowują je do swoich aktualnych rozmiarów. Raz w roku oddawane są do pralni. W buty trzeba zaopatrzyć się samemu. Mali werbliści nie mają mundurów, występują w strojach cywilnych: spodniach, koszulach, kamizelkach.

Wielu muzyków z orkiestry zasiliło kapele zespołów ludowych Sądeczanie, Mystkowianie czy Mszalniczanie. Kariery muzyczne zrobiło dwóch: waltornista Andrzej Szkaradek, który grał w orkiestrze reprezentacyjnej Straży Granicznej i uczył w szkole muzycznej w Nowym Sączu oraz klarnecista Paweł Pazgan, który też uczył w szkole muzycznej, ale w Krakowie. Tytuł pierwszej dziewczyny w historii mystkowskiej orkiestry przypadł Małgorzacie Wygodzie, która zgłosiła się do zespołu 7 lat temu. I od razu powstał problem, bo nie było za co uszyć spódniczki… Orkiestra zrzesza przeważnie młodzież, ale zdarzają się pojedyncze egzemplarze muzyków starszego typu. Szeregowym orkiestrantem został np. jeden z poprzednich prezesów orkiestry – puzonista Janusz Gaborek.

Na orkiestrę dętą składają się sekcje instrumentów blaszanych, drewnianych i perkusyjnych. Orkiestra użytkuje instrumenty o różnych formach własności: parafialne (proboszcz raz w roku ogłasza składkę na orkiestrę), gminne oraz prywatne, które posiadają przeważnie uczniowie i absolwenci szkół muzycznych. Perkusję otrzymali w ramach projektu Mecenat Małopolski.

Repertuar mają na wszystkie okoliczności: kościelny, patriotyczny, żałobny (grają na pogrzebach członków orkiestry, ale też jak ktoś zamówi), marszowy, rozrywkowy, taneczny. Każdy muzyk ma książeczkę z nutami, tzw. marszówkę, którą umieszcza się na drucianych pulpicikach przymocowanych do instrumentu. Większość z tych marszówek wykonał były prezes orkiestry Piotr Rola.

W 2009 r. powstało Towarzystwo Miłośników Muzyki Orkiestra Dęta Mystków Mszalnica, którego prezesem został ówczesny prezes orkiestry Piotr Kiełbasa. Towarzystwo Miłośników ma osobowość prawną, może więc gromadzić dodatkowe środki na instrumenty.