ŁOMNICA-ZDRÓJ – kronika szkolna

Rozpoczyna się zagadkowo. Z pierwszego zapisu wynika, że założono ją 6 listopada 1887 r., ale uczyniono to w księdze opatrzonej napisem „Druck von R. v. Waldheim in Wien”, który niedorzecznie głosi, że sama księga została wydrukowana w… 1888 r., czyli rok po założeniu kroniki!

Drukarnia należała do niejakiego R. von Waldheima, niewykluczone, że jakiegoś przodka późniejszego sekretarza generalnego ONZ (1972-81) i prezydenta Austrii (1986-92) Kurta Waldheima, który długo ukrywał, że należał do nazistowskiej bojówki SA, a w czasie II wojny światowej ochoczo służył w hitlerowskim Wehrmachcie i być może uczestniczył w zbrodniach wojennych na ludności cywilnej w Jugosławii.

Kronika zaczyna się tak*: „Przybywszy na tutejszą posadę dnia 3 października 1887 r. a nie znalazłszy w aktach odebranych kroniki szkoły, postanowiłem przy najbliższej nadarzonej sposobności o takową się postarać. O księgę nie było tak trudno, bo przedstawiwszy potrzebę tejże w myśl regulaminu § 44 Radzie szkolnej miejscowej, uzyskałem na ten cel odpowiednią kwotę, za którą książkę sprawiłem, za co na wstępie wyraz podzięki notuję”.

W dalszym ciągu czytamy: „Badając dzieje szkoły tutejszej, miałem niemało trudności w rozpoznaniu prawdziwości szczegółów, zasłyszanych od różnych osób – wszelako pomału udało mi się zapomocą Jana Wyzyska ówczesnego wójta i Tomasza Toczka ówczesnego przewodniczącego Rady szkolnej miejscowej w Łomnicy, zebrać następujące daty, o których prawdziwości jestem przekonany. (…) Inicjatywę do założenia szkoły w tutejszej gminie dał Tomasz Bołoz wójt owego czasu i w tym celu gmina Łomnica wystawiła nowy budynek szkolny w roku 1863. Jak zaś smutny tlał objaw między miejscową ludnością i jak złe panowało pojęcie o szkole w owym czasie po wsiach, dość wspomnieć tę okoliczność, że większość Rady była za tem, aby szkoły nie otwierać i zadecydowano ostatecznie o wystawionym budynku by wydzierżawić go na karczmę – co też jeszcze tego samego roku tj. 1863 uskuteczniono”.

Z powodu niepohamowanego pociągu łomniczan do szynku dopiero w 1881 r. „c. k. Inspektor okręgowy Wielmożny Pan” Ludwik Małecki urządził tutaj pierwszą szkołę. Dom wybudowany z myślą o szkole, a zamieniony na karczmę, zdążył już jednak zostać zdewastowany przez biesiadników, toteż „Rada gminna zobowiązała się równocześnie budynek zrujnowany zreperować i przydzieliła do tegoż na ogród szkolny 3 miarki gruntu”.

Kronikarz z satysfakcją notuje: „Niechęć ku szkole z każdym rokiem malała, czego najlepszym dowodem była wzrastająca z roku na rok liczba dzieci, która po upływie 4 lat tak się wzmogła, że Rada szkolna okręgowa uznała potrzebę przeznaczyć drugą siłę nauczycielską na 2 lata”.

Ale nadal różowo wcale nie było: „Skoro nastąpiło jedno dobre musiało równocześnie przyjść i drugie złe aby błogie skutki pierwszego niweczyć. (…) Pomimo przydzielenia drugiej siły, gmina nie starała się o wyszukanie odpowiedniej izby na salę szkolną, dzieci mieściły się w dusznej i ciemnej izdebce co zniewoliło Władzę szkolną do zniesienia klasy równorzędnej w r. 1887 dnia 19 października”, czyli 16 dni po przybyciu założyciela kroniki.

Skutkiem tej nieodpowiedzialnej decyzji: „Złączone dzieci w jednej małej sali w liczbie 95 nie mogły pomieścić się ani w ¾ częściach w ławkach, reszta więc tj. trzydzieści kilka stało lub siedziało na wolnem jeszcze miejscu ale za to nauczyciel nie miał już żadnego w klasie przejścia. (…) spodziewanych było jeszcze 17 dzieci. (…) Rada gminna dnia 28 października 1887 uchwaliła jednogłośnie potrzebę budynku nowej szkoły w jak najkrótszym czasie”.

Mieszkańcy Łomnicy w trosce o edukację swoich dzieci wystosowali więc prośby o zapomogę na budowę szkoły zarówno do najjaśniejszego cesarza Franciszka Józefa I, jak i właściciela lokalnych dóbr – zamieszkałego w Wiedniu oraz posiadającego majątki w Czechach, na Dolnym Śląsku (m.in. tamtejsza Łomnica) i w Galicji (w samym tylko woj. stanisławowskim 35 wsi) barona niemieckiego pochodzenia Liebiga. Obaj austriaccy panowie wyniośle nie zareagowali na suplikę poddanych, choć nazwisko barona pochodzi od zobowiązującego przecież niemieckiego słowa oznaczającego miłość…

Być może członkiem rodziny właściciela Łomnicy był niemiecki chemik Justus von Liebig (1803-1873), sławny z tego, że wynalazł… kostkę bulionową.

Jedynie Wysoka Rada szkolna krajowa ze stolicy Galicji we Lwowie przysłała 50 zł reńskich, kwotę zresztą żałosną, niewspółmiernie niedostateczną na tę inwestycję… Na wniosek kronikarza Łomnica wystąpiła zatem do Wysokiego Sejmu Krajowego we Lwowie o pożyczkę w wysokości 1000 złr z terminem spłaty rozłożonym na 20 lat. Lecz i ten wniosek odrzucono.

Nauczanie nadal odbywało się więc w warunkach wołających o pomstę.

Biblioteka szkolna zaczynała od 2 książek. W 1889 r. „obszar dworski w Rytrze” (a więc nie w Łomnicy!) przekazał 5 złr i 9 koron, za jakie nauczyciel kupił we lwowskim Wydawnictwie Macierzy Szkolnej 36 książek nazywanych przez siebie „dziełkami”.

Kronikarz skupiał się nie tylko na problemach szkolnictwa. Rejestrował, czy było ciepło czy zimno, kiedy spadł pierwszy śnieg i rozpoczęła się zima, czy Poprad skuła lodem, ile mierzyły zaspy, czy wiosna i lato były deszczowe. I tak np.: „Rok 1889 był rokiem nader suchym i to do tego stopnia, że gospodarze zmuszeni byli połowę inwentarzu w jesieni za bezcen pozbyć, aby tylko resztę od głodowej śmierci ochronić. Na wiosnę r. 1890 cetnar słomy (50 kg) owsianej kosztował 2 złr a po słomę tę trzeba było jechać aż ku Staremu Sączowi”.

Rolnictwem autor tych słów zainteresował się nie bez powodu, bo poniekąd sam zmuszony został do parania się tym zajęciem: „W r. 1890 wybudowano przy szkole stajenkę z chlewikiem”. Jednak nie dla niesfornych uczniów, lecz „do użytku nauczyciela”, który zasadził też „w ogrodzie 16 sztuk śliw, 5 modrzewi, zaś dla ubezpieczenia brzegu pod ogrodem 20 sztuk wierzb”.

Pisał to nauczyciel, który oprócz sadzenia drzew sadził także byki ortograficzne i słowo „lód” myliło mu się z „ludem”.

W 1891 r. „skutkiem ciągłych deszczów przepadły ziemniaki zupełnie do tego stopnia, że nawet nie osiągnięto nasienia. Zboża piękne, bo rosłe, ale tylko na słomę, ziarno nikłe – nadto mało plenne, czemu przyczyną oberwanie chmury w lipcu. Już z początkiem zimy ogólne narzekanie między włościanami na brak pożywienia co spowodowało emigracyę do Węgier za zarobkiem”.

Nie trzeba było czekać przednówka, żeby zabrakło podstawy chłopskiego wyżywienia – ziemniaków: „kto wysadził 5 korcy zebrał 6 – a wielu gospodarzy i wysadzonej ilości nie zdołało zebrać”. Efektem były galopujące ceny i drożyzna. Kronikarz notuje, że wiosną 1892 r. korzec (= 128 litrów objętości) kukurydzy kosztował 8,5 złr, żyta 10 złr, pszenicy 11,5-12, jęczmienia 7, owsa 3-3,5, a ziemniaków 3,5-4.

Ceny wszystkiego rosły: „Bydło było bardzo drogie – do 40 reńskich nie można nawet pomyśleć o jakiejkolwiek krowie – chyba już starej i z defektem”.

Do 1896 r. szkoła była zamknięta, a to z tego powodu, że powstawał nowy budynek dla niej – „może najpiękniejszy pośród szkół wiejskich sądeckiego powiatu” – jak napawał się kronikarz, ale też od razu dodał: „Naturalnie iż nie obeszło się bez żywej opozycyi ze strony niechętnych wieśniaków”, litościwie pominąwszy ich nazwiska. Nie omieszkał za to podkreślić, że nowa szkoła powstała dzięki „Inspektorowi okręgowemu sądeckiemu Wielmożnemu Panu Józefowi Zagrodzkiemu”, który nie tylko zmuszał niechętne chłopstwo do dotrzymania zobowiązań, lecz wystarał się jeszcze o subwencję z Funduszu Krajowego Szkolnego – 1500 florenów, których spłatę rozłożono na 15 lat.

Zasłużył się także naczelnik gminy i przewodniczący Rady szkolnej miejscowej Wojciech Fiedor, który „ustawicznie naciskał na swych współmieszkańców i groźbami ich zmuszał do spełnienia wypadających na nich obowiązków a nadto dozorował pracujących rzemieślników lub najętych lub szarwark odrabiających robotników. Wskutek pierwszego zajęcia naraził się wielu ze swych współmieszkańców, wskutek drugiego musiał zaniedbać własne gospodarstwo co podobno i na pożyciu domowem też odbiło się – nie dziw tedy iż czasami doprowadzony niemal do rozpaczy wyrzekał się wójt wszystkiego – nawet życia”.

W chwilach desperacji pomocy udzielali mu jego zastępca – podwójci Tomasz Toczek oraz Michał Jarząbek z Rady szkolnej miejscowej. Sprzymierzeńcem był także leśniczy Adolf Adamowski, który kierował budową i czynił to nie tylko bez wynagrodzenia, ale nawet narażając się swoim chlebodawcom, którzy niechętnie odnosili się do inicjatywy budowy szkoły. Jak już nam wiadomo, właścicielem Łomnicy był w owym czasie majętny baron Liebig, który prowadził firmę Liebig i Synowie oraz zatrudniał leśniczego w swoich lasach.

Perturbacje związane z budową szkoły spowodowały „niezwyczajne zdziczenie prawdopodobnie mające swe źródło w trzechletniej przerwie w nauce. Na 180 dzieci obowiązanych do uczęszczania do szkoły zapisało się 120, z tych ok. 100 uczęszcza dość regularnie, jednak postępy czynią bardzo nieznaczne a szczególniej te, które już przedtem do szkoły uczęszczały lecz wszystko pozapominały, wskutek czego byłem zmuszony z wyjątkiem ośmiorga dzieci wszystkie zaliczyć do klasy pierwszej”.

Kronika głosi: „Nie od rzeczy zdaje mi się będzie poczet dotychczasowych pracowników w Łomnicznej [!] szkole wyliczyć (…) dla nie jednego będzie nie tylko gołem zestawieniem jakichś nazw obojętnych lecz znajdzie on w pośród nich niejedno wspomnienie (…). Otóż o ile wiem pierwszym światłodawcą w Łomnicy był żyjący dotychczas niezamożny kmiotek, który nauczywszy się czy to w wojsku czy też gdzieś na wędrówkach za zarobkiem nieco pisać i czytać udzielał tych wiadomości za mizerne w realiach [w naturze] wynagrodzenie żądnym wiedzy tutejszym młodzieńcom”.

Kiedy w 1863 r. powstała szkoła, „wdzięczna gmina nie umiejąc dawnemu nauczycielowi inaczej okazać swej wdzięczności zaproponowała mu by w nagrodę poniesionych dla gminy zasług przyjął przy tejże szkole posadę posługacza jako znacznie korzystniejszą od poprzednio piastowanej”.

Pierwszym nauczycielem z prawdziwego zdarzenia został w Łomnicy pan Szmul. Po nim nastał pan Szczerba, który z czasem wybył do Kiczni. Kronikarz dodaje: „z nim [p. Szczerbą] był tutaj jakiś młody nauczyciel, który odznaczał się nadzwyczaj pięknem pismem (…) jak on się nazywał nie mogłem się od nikogo dowiedzieć”.

Następnie zjawił się Józef Gutowski, który jako redaktor ukazującego się w Nowym Sączu pisemka „Głos Nauczycielski” miał wyrobiony pogląd na edukację: „odznaczający się tendencjami dla obecnego stanu i kierunku szkolnictwa nadzwyczaj nieprzychylnemi (…) samo założenie tego pisma jest fałszywem, stawia bowiem nauczyciela z jednej strony a władze nad nim przełożoną (…) ze strony drugiej jako wrogo dla tego nauczyciela usposobioną (…)”. Jednak nawet zdaniem naszego kronikarza-oponenta-lojalisty – „P. Gutowski zostawił u Łomniczan dobrą po sobie pamięć”.

Na jego miejsce przybyła ze Starego Sącza pani Rogozińska, a ją z kolei zastąpił Apolinary Mikiewicz – teraz już możemy zdradzić, że to autor kroniki, którą od początku cytujemy.

Następca Mikiewicza oprócz szkoły przejął także kronikę i zapisał: „Zastałem jeszcze mego poprzednika Apolinarego Mikiewicza, który poprzednio był suplentem [w Galicji nazywano tak zastępcę etatowego nauczyciela w szkole średniej] gimnazyalnym. (…) Otóż do niego coś sobie upatrzył ks. katecheta Jakób Oleksy i tyle mówił, że go z tej posady wysunął, jednak nic mu ten nie zrobił gdyż został potem profesorem gimnazyalnym przy gimnazyum w Jaśle”.

Kontynuator kroniki dodał: „Szkołę zastałem jeszcze nie całkowicie wykończoną – bez jednego ogrodzenia – bez stajenki i drewutni, gdyż starą drewutnię zerżnęli na opał – bez najmniejszej grządeczki – dopiero jesienią większą część ja sam i trochę z dziećmi począłem ten kamienisty brzeg karczyć [zapewne karczować] z kamieni, przyczem sobie nawet palec skaleczyłem tak kilofem, że mi całkiem paznokieć zeszedł. Z wiosną zorałem kawałeczek i posadziłem ziemniaki i inne jarzyny jednak wszystkie konie, gęsi i świnie schodziły się pomagać biednemu nauczycielowi okopywać i plewić”.

Nowy autor, którego na podstawie kroniki nie udało się zidentyfikować, choć może coś przeoczyliśmy…, też podobnie jak poprzednik robił błędy ortograficzne: np. zamiast „chałupa” pisał „chałpa”.

Anonimowy kronikarz odnotował, że do jednoosobowego grona pedagogicznego w jego własnej osobie dołączył nadetatowy nauczyciel Wojciech Rodak, który potem odszedł do Przysietnicy, a następnie Ludwika Lorenz, która została 4 lata, oraz Rozalia Popielówna.

O ile jego poprzednik Mikiewicz chwalił Adolfa Adamowskiego za zaangażowanie w sprawy szkoły, to nowy kronikarz skonfliktował się z tym leśniczym. I choć uczył jego syna, Adamowski słał na niego skargi do c. k. starostwa, c. k. Rady szkolnej okręgowej i nawet do sądu.

Oskarżany przez leśniczego kronikarz zabrał głos we własnej sprawie: „Nauczyciel wyszedł wszędzie cało, gdyż to były same głupstwa jak np. że od kapusty nauczyciela zrobił się grzyb w tutejszej szkole”. Mimo skarg Adamowskiego, następca Mikiewicza zajmował posadę w łomnickiej szkole 8 i pół roku, najdłużej ze wszystkich dotychczasowych nauczycieli.

Przerwa w zapisach trwa do 1902 r., a w 1905 r. posadę objął Maciej Niedźwiecki. Jednak jeszcze w tym samym roku „wskutek intryg ze strony mieszkańca gminy i ówczesnego leśniczego [zapewne znów Adamowskiego] został przesiedlony do szkoły jednoklasowej w Przysietnicy”. Na jego miejsce zatrudniono Alojzego Glińskiego, ale ten wytrzymał zaledwie miesiąc.

W tym okresie w Łomnicy zamiast szkoły jednoklasowej istniała już dwuklasowa. Prowadzili ją Feliks Stańczykiewicz z żoną Wandą, która jako „druga siła” zastąpiła Rozalię Popielówną.

W 1906 r. baron Liebig sprzedał Łomnicę hrabiemu Dominikowi Potockiemu. „Cały klucz ryterski kupiono za 1 mln złr”, czyli 2 mln koron. Tym samym zakończyła się kariera leśniczego Adamowskiego, który z tą chwilą przestał bruździć w szkole.

A był to „wróg każdego nauczyciela li tylko z tego powodu że będąc w gminie tutejszej od urodzenia, chciał wszystkie urzędy w gminie piastować a nadto aby wszyscy jego rady słuchali bez względu na to czy rady te były odpowiednie lub nie”.

12 grudnia 1924 r. Kuratorium Okręgu Szkolnego w Krakowie wydało postanowienie o reorganizacji dwuklasowej publicznej szkoły powszechnej w Łomnicy w 4-klasową. Zaś 7 stycznia 1927 Rada Szkolna Powiatowa w Nowym Sączu zdegradowała placówkę do trzyklasowej.

*Uwaga: pisownia oryginalna.