LIPNICA WIELKA – współczesność

17 stycznia 1945 r. Lipnicę, położoną wśród Pogórza Ciężkowicko-Rożnowskiego, wyzwoliły jednostki radzieckiej 38. armii dowodzonej przez gen. płka Kiryłła Siemionowicza Moskalenkę (1902-1985), późniejszego marszałka i wiceministra obrony ZSRR. Na mocy dekretu o reformie rolnej w samej tylko w Lipnicy Wlk. rozparcelowano grunty dworskie o łącznym areale 264,16 ha. Ziemią dzielił m.in. Józef Olszyński, wspomniany w części o czasach nowożytnych w dziejach wsi.

W 1953 r. utworzono Spółdzielnię Produkcyjną Zielony Sztandar, ale po przełomie w 1956 r. zaraz ją rozwiązano. Powstał PGR, który gospodarował na ok. 75 hektarach, należących wcześniej do miejscowych dziedziców. Organizacyjnie lipnicki PGR podporządkowany był Instytutowi Sadownictwa w Brzeznej. Specjalizował się w hodowli bydła rzeźnego – bukatów, których np. w okresie od 1 lipca do 31 grudnia 1973 r. odstawiono do skupu 70 sztuk. W 1973 r. do Kółka Rolniczego należało 150 członków.

W 1954 r. powołano we wsi Gromadzką Radę Narodową, która działała do 1972 r. Aż 38 lat sołtysem był zmarły w 2008 r. MichałTUREK.

Pierwszy etap elektryfikacji wsi nastąpił już w 1959 r., a ukończono ją rok później. Linię PKS relacji Nowy Sącz-Lipnica uruchomiono w 1968 r. Od 1963 r. funkcjonowała Izba Porodowa, zatrudniająca w szczytowym momencie nawet 10 osób personelu. W 1973 r. działało 6 telefonów – wszystkie w instytucjach państwowych (PGR, szkoła, ośrodek zdrowia, izba porodowa i leśnictwo). Nikt w całej wsi nie miał prywatnego! W tym samym roku samych tylko listonoszy mieszkało w Lipnicy Wlk. aż pięciu! Mieli co roznosić, bo np. „Gazetę Krakowską” prenumerowało 19 osób, „Dziennik Polski” zaledwie jeden odmieniec, „Przyjaciółkę” 35 rodzin, a „Gromadę Rolnika Polskiego” aż 150! Oprócz tego otwarty był kiosk Ruchu oraz od 1964 r. – Klub Książki i Prasy Ruch, w których nadziały wynosiły: „GK” 30 egzemplarzy, „DzP” 4, „Trybuna Ludu” 5, „Przyjaciółka” 19, ponadto do 10 sztuk różnych tytułów prasy wiejskiej („Wieści”, „Gromada”, „Chłopska Droga”, „Zarzewie”, „Nowa Wieś”), a także pojedyncze egzemplarze innych czasopism (np. „Przekrój”, „Kultura”, „Motor”, „Poznaj świat”, „Płomyk”, „Płomyczek”, „Świat Młodych”). Społeczeństwo spragnione było nawet wiadomości z samego Krakowa, bo tamtejszą popołudniówkę „Echo Krakowa” sprzedawano w liczbie 4 egz.

Po wojnie działały cztery kuźnie (m.in. Franciszka Zająca, Wojciecha Zająca i Józefa Bulandy), warsztat bednarski (rodzina Wronów), było paru stelmachów (rzemieślnicy wyrabiający wozy), istniała także cegielnia Jana i Mariusza Bulandów o nazwie Widomia, ale od lat już nie wypala się w niej cegieł. Natomiast kobiety zajmowały się koronkarstwem, chałupniczo wykonując zamówienia Cepelii z Bobowej. W ten sposób słynne bobowskie koronki klockowe powstawały często gdzie indziej…

Jedno z wielu źródeł, z jakich korzystaliśmy przy pisaniu niniejszego hasła, zasługuje na osobne wyróżnienie. To oprawny w drewno maszynopis zatytułowany „Monografia wsi Lipnica Wielka”, wzbogacony o mapy, zdjęcia, liczne wykresy oraz teksty ludowe. Autorem ukończonego najprawdopodobniej w 1973 r. dzieła jest Jerzy Korczyński, dawny nauczyciel geografii w lipnickiej podstawówce, gdzie prowadził także Szkolne Koło Krajoznawczo-Turystyczne i organizował wycieczki turystyczno-krajoznawcze po regionie i kraju. Urządził też w szkole Izbę Pamięci Narodowej. Oprócz monografii pozostawił również książkę „100 lat OSP w Lipnicy Wielkiej 1885-1985” (na 125-lecie została uzupełniona przez Bogumiłę Małyk).

W dolnej części wsi działa ośrodek zdrowia i Warsztaty Terapii Zajęciowej, ulokowane w dawnym, 12-pokojowym dworze Długoszowskich z 1910 r. – na tzw. Widomii. Jako pierwszy leczący tam medyk zapisał się w pamięci felczer Ignacy… Zamojski. Inny felczer – Józef Gąsiorowski – prowadził tamże w latach 70. punkt apteczny. W górnej części stoi natomiast drugi dawny dwór, w którym znajdowała się siedziba PGR-u.

W północnych rejonach powiatu nowosądeckiego popularne są busy z napisem Bulanda. Siedzibą firmy PPHU Krzysztof Bulanda jest właśnie Lipnica Wlk. Krzysztof Bulanda przewozami zajął się w 2000 r. Ktoś bowiem musiał zacząć podwozić do szkoły uczniów z oddalonego przysiółka Zalesie. Z czasem mikro- i autobusy Bulandy obsługiwały regularne kursy wahadłowe na liniach Lipnica-N. Sącz, Jasienna-N. Sącz, Bobowa-N. Sącz i Bukowiec-Lipnica. W szczytowym momencie bulandobusy używane jako gimbusy woziły uczniów do wszystkich w szkół w gminie Korzenna. Wożono także uczestników Warsztatów Terapii Zajęciowej w Lipnicy, uczestników imprez rodzinnych oraz świadczono usługi transportowe dla biur turystycznych. Bulandobusami jeździli też na koncerty członkowie Zespołu Regionalnego Lipniczanie.

Obecnie wieś ma poniżej 2 tys. mieszkańców. Nikt nie wzbrania się przed braniem dopłat z UE, choć wielu głosowało przeciwko wstąpieniu do niej. Gospodarstwa rolne nie są tu duże, a produkują właściwie tylko na własne potrzeby i spożycie. Z tego względu zanika również skup płodów rolnych, gdyż w Małopolsce południowej nie opłaca się utrzymywanie jego sieci ze względu na gospodarkę niskotowarową.

Gdyby nie było dopłat z UE, to ceny na płody rolne musiałyby być dwukrotnie wyższe albo rolnicy zostawiliby ziemię odłogiem i wyemigrowali w poszukiwaniu pracy. A ci, co by pozostali, żyliby w nędzy jak przed II wojną światową… Jeszcze w 1973 r. statystyki wykazały we wsi 238 koni, 738 sztuk bydła, 1162 trzody chlewnej (w tym 375 macior) i 115 owiec. Niespełna 40 lat później zostały z tych stad ułamki albo może nawet promile.

Lipnica nie ma wielkich tradycji sportowych. Istniał tu kiedyś LZS, założony w 1960 r. przez nauczyciela Stanisława Piękosia. Jego dzieło kontynuowali następni nauczyciele: Antoni Rams i Roman Poręba. W latach 70. prezesem LZS Lipniczanka był Jan Rój. Zespół piłkarski występował w rozgrywkach C- i B-klasy.

W latach 1982-89 działała drużyna pingpongowa. Awansowała z V do IV ligi. Podporą drużyny był Tadeusz Łatka, który kiedyś trenował tenis stołowy w Grybovii. Inicjatywa pingpongowa była tak samo krótkotrwała, jak futbolowa, bo wszystko rozbiło się o brak funduszy.

Z faktu, że kobiety są tutaj zarówno sołtysem (Elżbieta Wysowska – stan na październik 2014 r., w 2010 r. ubiegały się o to stanowisko zresztą jeszcze tylko dwie inne kobiety, bez męskiego kontrkandydata!), jak i prezesem OSP (Magdalena Bulanda), powierzchowny obserwator wyciągnąłby zapewne mylnyWNIOSEK, że pan(i)uje tutaj matriarchat. Tymczasem prawda jest taka, że mężczyźni z Lipnicy, głównie w sile wieku, powyjeżdżali za pracą i kobiety często muszą radzić sobie same.