W 1947 r. łemkowskich autochtonów zastąpili osadnicy nie z dalekich stron, lecz z Sądecczyzny – z Muszyny, Łomnicy, Kasiny. Głównie chłopi małorolni lub wręcz bezrolni, cudzy parobkowie. Niektórzy nie znali się nawet na prowadzeniu gospodarstwa, bo z braku własnej ziemi nie mieli praktyki. Przybywali z jedną wychudzoną kozą i obejmowali po kilkanaście hektarów.
Do legendy przeszedł miejscowy szaławiła, niejaki Lelito. Nie płacił podatków, więc zjawił się u niegoKOMORNIK. Zapytany o to, co należy do niego, Lelito wskazał dom po drugiej stronie potoku Smereczek. Komornik udał się tam niezwłocznie i tak samo niezwłocznie został aresztowany, bo na potoku znajdowała się ówczesna granica polsko-czechosłowacka, a tamtejsi pogranicznicy nie znali się na żartach. Każdego złapanego delikwenta ciupasem odstawiali do Bratysławy i nieszczęsny komornik musiał się tam gęsto tłumaczyć, a potem wracać kawał świata.
Był wszakoż uparty i ponownie zjawił się u żartownisia. Już w czasie poprzedniej wizyty zoczył, że najcenniejszym obiektem w domu Lelity był obraz z Ostatnią Wieczerzą. Lecz kiedyKOMORNIK przybył go skonfiskować, zastał w tym samym miejscu już tylko portrety PRL-owskich dygnitarzy Władysława Gomułki i Józefa Cyrankiewicza. Lelito wyjaśnił, że pozostali uczestnicy Ostatniej Wieczerzy najedli się i poszli, a zostało tylko tych dwóch wiecznie nienażartych głodomorów…
Przełom lat 50. i 60. XX w. w Leluchowie mało przypominał czasy dzisiejsze. Bo np. jak wyglądała dostawa towaru do sklepu? Wcale nie dowożonoGO autem dostawczym, lecz raz w tygodniu wieś delegowała jednego z gospodarzy, który swoją furmanką zaprzężoną w konia jechał do Muszyny po zaopatrzenie. Na każdego kolej przypadała 2-3 razy rocznie. Sam na wóz ładował towar, a potem rozładowywał. Wszystko społecznie, bo w interesie własnym i gromady.
W polskich czasach nie było tu OSP, KGW ani LZS. Jeszcze wiele lat po wojnie wieś była odcięta od świata, właściwie do lat 90. Nie bez powodu mówiono, że diabeł mówi tu dobranoc… Elektryczność zawitała tutaj dopiero na przełomie lat 1972/73. Długo przebiegała tędy droga gruntowa – asfalt pojawił się w końcu lat 80. Wcześniej ukazywały się nawet przewodniki turystyczne, które ze względu na niedostępność – paradoksalnie – zamiast zachęcać, odradzały wyjazd do Leluchowa. Kanalizacji oczywiście nadal nie ma.
Leluchów jest tak blisko natury, że na okolicznych wzgórzach niemal codziennie można obserwować stado jeleni, liczące ok. 30 sztuk. W październiku z lasu nad wsią dobiegają dźwięki rykowiska. W głębszych ostępach pasma Kraczonika (939 m n.p.m.), wchodzącego w skład Popradzkiego Parku Krajobrazowego, kryją się rysie i udokumentowane żbiki. A z powietrza patroluje to wszystko orlik krzykliwy.
W obejściu Marka Sajdaka stoi stara lipa – pomnik przyrody o obwodzie ok. 3 m. Zespół 100-letnich, miodowych lip otacza też kościół-cerkiew.
Leluchów liczy niespełna 200 mieszkańców. Rolnictwo dogorywa, bo ziemia tu górzysta i jałowa, a ceny skupu uważane za nieopłacalne. Dawniej była to osada kolejarska (patrz część o kolei), ale w ostatnich latach mało kto dojeżdża już stąd do pracy. Siłę roboczą wchłonął handel przygraniczny, któremu poświęcamy odrębną część. Do niedawna było tu za ubogo, żeby posyłać dzieci na studia, ale nagłe wzbogacenie (patrz część o handlu) sprawiło, że od kilku lat studiujeCORAZ więcej młodzieży z Leluchowa.
Wieś nie żyje też z turystyki, choć ze względu na położenie miałaby takie szanse. Nie ma tu żadnego gospodarstwa agroturystycznego. Rowerzystów też nie jest przesadnie dużo, choć z myślą o nich oznakowano trasę Leluchów-Tropie (133 km), będącą poważną częścią otwartego w 2009 r. Karpackiego Szlaku Rowerowego (łącznie 600,5 km).
W Leluchowie do Polski wpływa Poprad, pomiędzy Leluchowem a Muszyną mamy do czynienia z przełomem tej rzeki, lecz przez samą wieś wije się skromny potok Smereczek (w czasach łemkowskich – Smereczyn). Na jego przeciwległym brzegu znajduje się słowacka wieś Ruska Vola.
Od 2006 r. sołtysem Leluchowa jest Michał Gumulak (stan na październik 2014 r.). Z własnej inicjatywy i na własny koszt urządził przed swoim domem plac zabaw dla dzieci (huśtawki, zjeżdżalnie, karuzele).
Pobliskie Dubne wykupują krakusy, przeprowadzają się na wieś lub tylko stawiają dacze i przebywają sezonowo. W Dubnem, którego sołtyską jest Zofia Woźniczka, żyje zaledwie niespełna 50 mieszkańców. Jest projekt jego administracyjnego przyłączenia do Leluchowa.