KRUŻLOWA WYŻNA I NIŻNA – kronika szkolna

W archiwum krużlowskiej szkoły znajduje się „Kronika”, którą „Zarząd Szkoły w Krużlowej Wyżnej założył w r. 1899 przez nauczyciela Stanisława Wolanina”. Na wstępie pierwszy kronikarz zawiadomił*: „Z dniem 1 września 1899 objąłem obowiązki nauczyciela przy tutejszej szkole. Kroniki spisanej nie zastałem. O ile można się było dowiedzieć od ludzi i z poszarpanych aktów szkolnych, zamieszczam w krótkości”.

I streścił dzieje oświaty w Krużlowej: „Do r. 1873 uczyły się po domach dzieci zdolniejsze. Uczył je czytać tylko niejaki Sroczyński. Od wspomnianego roku objął obowiązki organisty Jędrzej Fyda, który na organistówce w osobnej izbie uczył dzieci. Była to szkółka parafialna. Dzieci uczęszczających wówczas bywało do 30. Po J. Fydzie pełnił te same obowiązki Kazimierz Szołowicz aż do 1880, w którym to roku szkołę jako filialną zorganizowano i rozpisano konkurs. Pierwszym nauczycielem był Klimek, po którym nastąpił jako pierwszy stały nauczyciel Bolesław Fync [Tync?]. Uczył on początkowo t.j. w r. 1880 i 1881 w wynajętej izbie w Krużlowej Niżnej w budynku dawniej dworskim. Dopiero w r. 1882 ukończono budynek szkoły, która stanęła w miejscu gdzie dawniej stała karczma kosztem … [pozostawione wolne miejsce] z pomocą Najjaśniejszego Pana Cesarza Franciszka Józefa I, który ofiarował 100 złr [złotych reńskich] i Rady szkolnej krajowej udzielającej 200 złr bezzwrotnej zapomogi. Budynek szkoły pokryty był początkowo gontem. W r. 1899 pokrytoGO blachą i opatrzono rynnami. Koszta pokrycia wynosiły 400 złr. W r. 1885 wybudowano obok szkoły od wschodu drewutnię z stajenkę za 131 złr”. Ta drewniana szkoła stała w miejscu obecnego przedszkola.

Dalej Wolanin podał: „Przy krużlowskiej szkole pracowali następni nauczyciele: 1. Bolesław Fync [Tync?], 2. Oleksiński, 3. Bukowski Szymon, 4. Stanisław Serwoński, 5. Jan Kamiński, 6. Zygmunt Muszyński, 7. Wolanin Stanisław od r. 1899”.

Kronikarz, pisząc o sobie w trzeciej osobie, utyskiwał na warunki pracy: „Tenże zastał szkołę i obejście w opłakanym stanie: tak w izbie szkolnej jak i w mieszkaniu grzyb rozsiadł się na dobre. Podłogi w kuchni nie było, natomiast pełno dołów, że można było nogi powykręcać, (…), piwnica waląca się (…) stosowny do tych >porządków< wychodek, podwórze urągające wszelkiemu opisowi”. Nauczyciel przystąpił do remontu – „w czem dzieci szkolne brały udział”.

W 1900 r. Wolaninowi przydzielono „nauczycielkę pomocniczą Teklę Fydową, wdowę po nauczycielu z Jastrzębi Janie Fydzie”. Zamieszkała w organistówce, gdzie znajdowała się także „druga sala naukowa”, co potwierdza przeczucie, że szkoła właściwa składała się zaledwie z jednej izby lekcyjnej.

„7/10 1902 zdarzył się przykry wypadek. Oto chłopak szkolny Biskup Franciszek syn Stanisława z Krużlowej Niżnej idąc w pole, aby przyprowadzić konia z pastwiska (niósł w tym celu uzdę), został nagle rażony piorunem, który wypadł, jak to mówią, z jasnej chmury. Pomimo ratunku chłopak w kilka minut zakończył życie”.

W 1903 r. „w Boże Ciało otwarto czytelnię ludową im. Józefa Starczewskiego, który umierając w r. 1896 zapisał 100 reńskich na założenie czytelni, a 1000 reńskich jako kapitał żelazny. Połowę prezentu przeznaczono na gazetki i uzupełnienie czytelni, druga połowa jako wynagrodzenie dla kierownika”.

Może byłoby właściwe, gdyby dzisiejszaBIBLIOTEKA szkolna przyjęła imię zapomnianego dobrodzieja?

Pierwszy sztandar szkoła sprawiła sobie w 1904 r.: „chorągiew szkolna z białej materyi z niebieską szarfą z napisem >Szkoła w Krużlowej<. (…) Koszt 35 reńskich. Kwotę tę uzyskano ze składek dzieci i daru Ks. Proboszcza, który dołożył 15 reńskich”. Proboszczem był wtedy ks. Władysław Szymanek, który wchodził także w skład miejscowej rady szkolnej.

Z czasem Wolanin ujawnił się jako sadownik. Jego następca tak o nim napisał: „był ogromnym znawcą i miłośnikiem sadownictwa, warzywnictwa i w ogóle całego ogrodnictwa”. Już z chwilą przybycia do Krużlowej Wolanin zauważył przy szkole „nieogrodzony ogród szkolny zarośnięty olbrzymimi chwastami, pomiędzy któremi 12 sztuk 8-letnich dzików”. Co do tych ostatnich, nie chodziło zapewne o dzikie świnie, lecz o zdziczałe drzewa. W 1904 r. odnotował fakt, iż „przeważnie” właśnie on urządził w Grybowie przeglądową wystawę owoców, a w 1905 r. ukończyłKURS ogrodniczy w Tarnowie. Również „staraniem nauczyciela zasadzono w tym roku żywopłot z głogów”.

Niekiedy wiało nudą. Oto lapidarne wpisy z lat 1906 („W tym roku nie stało się nic godnego zanotowania w >Kronice<”) i 1907 („Również i w tym roku nie wydarzyło się nic takiego co by można w >Kronice< umieścić”). Skądinąd jednak wiadomo, że w 1906 r. Wolanin wszedł do rady sołeckiej.

Z upływem czasu pogarszał się charakter pisma pierwszego kronikarza. W porównaniu z czytelną kaligrafią z pierwszych lat ostatnie wpisy są tak nabazgrane jakby pisały to wszystko dwie różne osoby. 26 sierpnia 1908 r. kierownik Wolanin zmarł po 24 latach pracy w zawodzie nauczyciela, mając dopiero 43 lata oraz pozostawiając żonę i 6-letnią córeczkę Wandzię. Poinformował o tym czytelników „Kroniki” następca Stanisława Wolanina – Wojciech Schabowski. W tym samym 1908 r. posadę objęła ponadto Helena Dydurowiczówna.

W 1909 r. Schabowskiego zastąpił Józef Lechowicz, który przybył z Roztoki w pow. limanowskim. Ten to dopiero musiał być małostkowym malkontentem, o czym świadczą wpisy do „Kroniki” poczynione jego ręką.

Też pisząc o sobie w trzeciej osobie, zaczyna od donosu na poprzednika: „Poprzednik jego P. Wojciech Schabowski na swą posadę nie mógł wcześniej się przeprowadzić do Białej Wyżnej. Zanotować wypada, że Pan kolega odjeżdżając z Krużlowej Wyżnej postąpił nie po koleżeńsku albowiem opału, który ma starczyć do 1 listopada według przyjętej tutaj praktyki pozostawił prawie mało co! Przeto p. Lechowicz nowo przybyły nie mając drzewa nie miał przy czem jadła ugotować, co gorsza dzieciom mleka nawet zagotować”.

Kolejne wpisy potwierdzają, że autor musiał być przewrażliwiony na swoim punkcie: „P. Lechowicz przybywszy tutaj (…) przeglądał, studyował inwentarz szkolny i po kilkakroć zatrudniał się czyszczeniemGO z pyłu, zawsze z pewnym lękiem o swe zdrowie, bo śp. poprzednik jego P. Stanisław Wolanin umarł podobno na suchoty a szkoła i inwentarz nie były w sposób przepisany ustawą desinfekcjonowane”.

Skarży się też na niedostatecznie entuzjastyczne powitanie. Pisze też o sobie: „tenże był schorowany i wyczerpany a w domu miał chorą żonę i dzieci a z pieniędzy był prawie ogołocony. (…) Wskutek dziurawego okna w małym pokoiku i kuchni dzieci tak pochorowały, że o mało nie pomarły”.

Zresztą śmierć czyhała na każdym kroku i wciąż zaglądała w oczy. Np. przy studni. Już pierwszy kronikarz Wolanin odnotował: „Studnia nieocembrowana bez wiadra”. I następnie: „Studnię ocembrowano płytami kamiennymi i sprawiono wiadro. Dotychczas ciągnięto wodę na tzw. kuli”. Za czasów Lechowicza musiało być niewiele lepiej, bo narzeka: „Wodę z wiadrem musiało się ciągnąć ręką aż z głębi prawie z obwodu samej studni, przez co żona nauczyciela oberwała się, przemordowała tak, że o mało tego swem życiem nie przypłaciła”.

Niekiedy do Krużlowej trafiał nieodpowiedni personel. Taka np. Henryka Rybacka pojawiła się w roku szkolnym 1910/11, lecz „za złe prowadzenie się i zaniedbanie obowiązków służbowych otrzymała zwolnienie”. Po niej nastąpił urodzony w 1889 r. Jan Schabowski, absolwent seminarium nauczycielskiego w Tarnowie.

W 1912 r. trafiła panna Zofia Dyniakowska, która miała już za sobą bogatą karierę w Bruśniku, Jastrzębiu, Stróżach Wyżnych, Grybowie, Polnej, Śnietnicy, Lipnicy Wlk., Siedliskach i Starej Wsi – widać, że chleb jadła z niejednego pieca szkolnego. Kierownik Lechowicz określił ją słowami „zdolna” i „energiczna”, choć „przebiegła” i „miernie przygotowana”. W czasie I wojny światowej została sanitariuszką aż w Warszawie. W 1915 r. skierowano Matyldę Chrapustównę.

W 1920 r. Lechowicz na własną prośbę odszedł na Spisz. Na jego miejsce z Kamionki Wlk. przeniesiono Alojzę Gomulankę, a do pomocy dodano jej Marię Jaroszównę z Polan. W 1922 r. Gomulankę przerzucono do Grybowa, a tymczasową kierowniczką została wspomniana Tekla Fydówna, której pomagał niejaki Jachowicz z Królowej Polskiej.

Ponadto w 1909 r. powstała „samoistna” szkoła w Krużlowej Niżnej. Mieściła się w tzw. Bodnerówce, zakupionej od żydowskiego karczmarza o tym nazwisku przez przodków obecnego dyrektora SzP w Krużlowej W. – Stanisława Wanatowicza. Ta jego rodzina to byli kupcy: urządzili skup świń i zaopatrywali w nie Wiedeń. Pierwszą nauczycielką została znana nam z Wyżnej Tekla Fydowa, a w 1910 r. kronikę zaprowadził kolejny znajomy – Wojciech Schabowski.

*Uwaga: pisownia oryginalna