KRUŻLOWA WYŻNA I NIŻNA – kronika sołecka

Zachował się bezcenny dokument z dziejów wsi: „Kronika uchwał” opisana w następujący sposób*: „Książka zawiera uchwały, protokoły z narad itp. Rady Gminnej Krużlowej Wyżnej za czas od dnia 19 lutego 1867 do dnia 16 września 1945 r., czyli za okres około 79 lat”.

W II połowie XIX w. rada sołecka zbierała się raz do kilku razy w roku, najczęściej w lutym, i na każdym posiedzeniu podejmowała kilka uchwał.

Pierwszy zapis głosi: „Rada gminy wsi Krużlowy Wyżnej z Osikowcem przez najstarszego wiekiem swego członka Tomasza Tokarczyka w dniu 19 lutego 1867 do Grybowa zwołana, wybrała z łona swego na wójta Wicentego Gołyźniaka, na iego zastępcę oraz przysiężnego Mikołaja Barana a na drugiego przysiężnego Jędrzeja Taraska”. Ówczesny sołtys co chwilę jest zresztą w „Kronice” nazywany inaczej: wójt, przełożony gminy, naczelnik.

I następują podpisy, o których autor tego protokołu Piotr Szkorski (prawdopodobnie urzędnik grybowski) zanotował: „Nieumiejących pisać z ich podpisałem wolą”. I przy wszystkich 10 nazwiskach, w tym Leiba Zorna, dorobił krzyżyki.

Ponieważ nawet delegaci do Grybowa byli niepiśmienni, później prowadzeniem „Kroniki uchwał” zajął się miejscowy dziedzic Eustachy Reklewski, podpisujący się per pisarz lub sekretarz gminny. Od czasu do czasu sadził koszmarne byki ortograficzne, np. „mianóje”, „stosónkowo” czy „brakóje”. Wielmożny pan sekretarz Reklewski z każdym rokiem notowałCORAZ gorszym charakterem pisma.

Uchwały regulowały sprawy personalne, np. uchwała nr II: „Do nadzoru odbiorów i wydawania zboża ze śpichlerza gromadzkiego ustanowiono jednogłośnie dwóch dozorców, którzy mają być pomocnemi Przełożonemu Gminy, a to: Ignacego Sapalskiego i Stanisława Polańskiego”.

Bo z przechowywania zboża wynikały spory, o czym mówi już uchwała nr III z 6 lutego 1868 r.: „Jednogłośnie Rada Gminna uchwala, że przyjmuje zboże w spichlerzu Gromadzkim 103 k. [korce, 1 = ok. 120 litrów] 16 g. [garnców, 1 = 1/32 korca] owsa, 17 korcy 25 gar. jęczmienia; w sporze zostaje o zboże z dłużnikami 14 korcy 13 g., którzy prawdziwości długu zaprzeczają, będziemy dochodzić przez dawnego wójta Tomasza Tokarczyka, a po sprawdzeniu do rejestra śpichlerzowego się wciągnie, oraz Rada Gminna jednogłośnie uchwala przyjęcie 34 zł [prawdopodobnie złotych reńskich] od Tomasza Tokarczyka za brakujące zboże w śpichlerzu Gromadzkim, które toPIENIĄDZE w dwóch ratach równych, jedna na święta Wielkanocne a drugą na Św. Michał bieżącego roku złożyć ma, dając teraz na to kwit. Rada Gminna po złożeniu przez niego tych pieniędzy uważać będzie stan śpichlerza za prawdziwy i nigdy żadnych pretensyj do Tomasza Tokarczyka mieć niebędzie”.

Jeśli wszyscy, łącznie z ekswójtem Tokarczykiem, byli analfabetami, zatem magazynowanie zboża musiało odbywać się „na gębę”, a to musiało doprowadzić do manka… Zresztą z tym spichlerzem wiele jeszcze mitręgi miała rada w następnych latach.

Uchwała nr 10 z 1869 r. hardo odpowiada Starostwu Powiatowemu [wtedy nie w Nowym Sączu, lecz w Grybowie]: „Rada Gminna jednogłośnie uchwala, że wezwania Starostwa Powiatowego względem budowy aresztu i urzędu gminnego zadość uczynić niemoże, gdyż ma znaczne wydatki na reparacyje kościoła” i składa warunkową obietnicę, że rozpatrzy sprawę za rok.

Niektóre posiedzenia musiały być podniecające, bo rada sołecka ingerowała w życie intymne mieszkańców: „Uchwała 11-ta. Rada Gminna jednogłośnie uchwala, że ci, którzy dopuszczą się cielesnych stosónków ze sobą [osobą?] stanu wolnego mają od 1 do 5 złr, a gdyby się wypadki podobne i między małżeństwami obecnie trafiły od 5 do 10 złr kary do Rady Gminnej zapłacić. Gdyby się wypadki podobne jednej pary pomimo ukarania częściej trafiały, Rada Gminna postanawia podwójną karę pieniężną wymierzyć”.

Ciekawa jest uchwała nr 12: „RG jednogłośnie uchwala, że każden jadący z żydem w święto lub niedziele zapłaci kary do kasy gminnej od 1 do 5 złr”. Przypomina to osobliwe przepisy lokalnego prawa z USA, gdzie np. w jednym mieście nie można w niedziele gwizdać, a w drugim np. bić żonę należy jedynie grabiami, bo widłami i cepem jest karane. Przytoczona uchwała nr 12 z 23 lutego 1869 r. sąsiaduje zresztą z nr 16 podjętym 31 marca 1869 r., pod którym sekretarz Reklewski odnotował obecność radnego Leiba Majera Zorna. Ponieważ na listach obecności występuje on bardzo rzadko, wygląda na to, że był radnym albo bardzo krótko, albo notorycznie świecił absencją… A może zaraz umarł – kto to wie?

PIENIĄDZEwpłacane za te wszystkie przewinienia były przeznaczane na takie wydatki, jak: „Uchwała 17-ta. RG jednogłośnie uchwala z zebranych kar 3 złr na prewiejki [?] dla dzieci na egzemin kupić i między najlepiej się uczących rozdać”.

Przeważnie RG uchwalała jednogłośnie, ale zdarzały się też rozbieżności, jak np. 13 lipca 1869 r.: „Uchwała 18-ta. Z powodu różności zdań względem drogi do Grybowa uchwała do skutku nie przyszła i posiedzenie odroczono”.

W 1870 r. w miejsce Wincentego Gołyźniaka sołtysem został Wincenty Tarasek, a jednocześnie bazgrzący już jak kura pazurem Eustachy Reklewski – członkiem rady sołeckiej. Rada z uwagi na nieurodzaj i głód chce zaciągnąćPOŻYCZKĘ, a członkowie rady, zwykli przecież włościanie, udzielają poręki. Deklarują kogo, na ile stać – od 30 do 100 złr. Tylko jeden członek rady nie wnosi nic – najbogatszy z nich dziedzic Reklewski!

W 1871 r. Tarasek zrezygnował, a na jego następcę wybrano Jana Barana. Przez część 1873 r. kronikę kaligrafował Mateusz Motyka (nie wiadomo, kim był), ale zaraz wracają coraz bardziej nieczytelne bazgroły Reklewskiego. Całymi stronami ciągną się postanowienia w sprawie kolejnychPOŻYCZEK bankowych. W tym samym roku wójtem został Mikołaj Baran. Zmian wójta Reklewski zresztą nie odnotowywał, wynikają jedynie z list obecności.

W 1877 r., kiedy wójtem był już Szczepan Fyda, po raz pierwszy uchwalono budżet na rok następny. Dochód z obligacji przewidywano na 25 złr. Jego lwią część miało pochłonąć wynagrodzenie dla wójta – 20 złr, podwójci miał dostać 10, przysiężny – 5, ? [nieczytelne słowo] – 2, a pisarz – 15. Koszty podróży szacowano na 18 złr, wydatki kancelaryjne na 8 i utworzono rezerwę budżetową na nieprzewidziane wydatki w wysokości 10 złr. Razem wydatki miały wynieść 88 złr, czyli zakładano potężny deficyt – 63 złr, 2,5-krotnie przewyższający wpływy.

Zamierzano go uzupełnić z dorocznej, tradycyjnej jużPOŻYCZKI. I zakończono tę sprawę – tak jak wszystkie współczesne rządy – nic nie kosztującą obietnicą: „w przyszłem roku uchwali się budżet taki, by ta kwota pokryta była”. A w roku następnym jak gdyby nigdy nic: „RG jednogłośnie uchwala przyjąć budżet dochodów i rozchodów taki sam na rok 1879 jak był w roku 1878”. I ani słowa o deficycie.

Przed zaciśnięciem pętli kredytowej Krużlową W. miał jednak uratować w przyszłości „Bank krajowy we Lwowie z dnia 20 lipca 1908 L. 989”, który „odmówił pożyczki a to dla braku siły podatkowej”. Dowiedziano się bowiem, że wpływy podatkowe we wsi są znacznie mniejsze od planowanych wydatków. Np. w 1907 r. dochody wyniosły 58 koron, a rozchody aż 404 korony i 31 halerzy, czyli deficyt wyniósł ponad 346 koron! Niedobory pokrywano z nakładania podatków na chłopów – po 30-45 halerzy od każdej krowy.

W 1885 r. na kasjerów do prowadzenia rachunków wiejskich wybrano Reklewskiego oraz Jakuba Janasa i Mikołaja Barana, byłego wójta. Z wpisów z lat 80. XIX w. wynika, że w Krużlowej istniała już szkoła, ale rada, a w ślad za nią Reklewski, prawie w ogóle nie poświęcają jej uwagi. Od 1890 r. zamiast dziedzica protokoły spisywał nowy sekretarz gminny – Roman Kałuziński, obdarzony iście lekarskim charakterem pisma. Z powodu trudności z odczytaniem liter okres ten musimy pominąć. Odnotujmy tylko, że prawdopodobnie w 1892 r. wójtem został Paweł Sapalski, a w 1898 r. – Jan Gołyźniak.

Od 1899 r. funkcję sekretarza pełnił Roman Wanatowicz, który za 30 złr rocznie plus 10 złr na utrzymanie kancelarii nareszcie pisał nieco bardziej wyraźnie. Świadomy swego znaczenia urzędowanie rozpoczął od dyrygowania Gołyźniakiem: „Wydałem polecenie wójtowi ażeby od dnia dzisiejszego papiery wszelkie urzędowe doręczał do załatwienia nowo ustanowionemu pisarzowi”. W 1910 r. Wanatowicz uzyskał od rady zgodę na otwarcie sklepu.

Z czasem przybywało ludzi piśmiennych, o czym świadczy protokół z 28 marca 1902 r.: „wskutek rozporządzenia c.k. Starostwa w Grybowie z dnia 3 marca 1902 l. 2709 celem wyboru oglądacza bydła który musi umieć czytać i pisać”. Wybrano Jędrzeja Chronowskiego. Za oględziny każdej sztuki bydła miał dostawać 4 halerze.

W 1904 r. na naczelnika (sołtysa) wybrano Wawrzyńca Gołyźniaka, który też już umiał pisać, bo jego podpisy figurują pod protokołami.

Oto jeden z nich z 12 listopada 1904 r.: „W. [Wielebny albo Wielmożny] Ks. Proboszcz Władysław Szymanek na tem posiedzeniu wniósł następującyWNIOSEK: Ażeby czuwać nad moralnością w gminie i małoletnie dzieci ustrzegając od picia wódki i palenia papierosów, polecić i zakazać surowo wszystkim mieszkańcom gminy posyłania swoich dzieci do lat 16 po zakupy do szynkowni wódki, tytoniu na papierosy i papierosów, tak Rodzice dzieci obojej płci jakoteż i chlebodawcy swoich służących, wszelkie przekroczenia karane będą pieniędzmi w kwocie od 1 do 10 koron na fundusz ubogich miejscowej gminy. Nakazać pisemnie wszystkim szynkarzom i trafikantom w gminie ażeby nie ważyli się sprzedać wódki ani papierosów i tytoniu na papierosy żadnemu z dzieci czy to chłopcu czy dziewczynie do lat 16, wszelkie przekroczenia karane będą od 4 do 10 koron. RG wniosek ten jednogłośnie przyjmuje”.

Kolejne posunięcie antyalkoholowe zawarto w protokole z 15 stycznia 1910 r.: na 1911 r. udzielono koncesji na zaledwie jeden punkt sprzedaży alkoholu, a zabroniono jego wyszynku w naczyniach niezamkniętych, czyli kieliszkach, szklankach i kuflach. Spory o wyszynk trwały aż do wybuchu I wojny światowej.

Wojna unieważniła jednak wszystko i na jej czas zaprzestano prowadzenia „Kroniki uchwał”. Powrócono do niej w innej rzeczywistości – w wpisie z 1919 r. po raz pierwszy pojawia się pojęcie państwowych wyborów parlamentarnych. Jeszcze współprzewodniczącym miejscowej komisji wyborczej został Wawrzyniec Gołyźniak, ale już w 1920 r. na naczelnika gminy wybrano Jakuba Frączka. W 1926 r. zastąpiłGO Jędrzej Jędrusik, a w 1932 r. Franciszek Olech. Jak nędznie skończył ten ostatni, przekonamy się z zapisków Władysława Sapalskiego… W każdym razie, po przerwaniu prowadzenia „Kroniki uchwał” w 1939 r., Olech nie dożył jej wznowienia w 1945 r., kiedy sołtysem był już Jan Baran, a protokoły sporządzał Piotr Góra.

*Uwaga: zachowana pisownia oryginalna.