KRÓLOWA GÓRNA – cmentarz

Obok dawnej cerkwi grekokatolickiej znajdują się resztki cmentarza dwuwyznaniowego: grekokatolickiego i prawosławnego. Na nielicznych zachowanych grobach można odczytać inskrypcje wyryte cyrylicą, wskazujące, że pochowano tu ludzi zmarłych w latach przed I wojną światową i w okresie międzywojennym. Jeden z nagrobków jest nawet z 1882 r.

Wygląda na to, że ostatni przed wysiedleniem pogrzebani zostali tutaj Grigorij Wiszowskij (Wyszowski) i Petro Polianskij (Polański). Leżą w jednym grobie, obaj zmarli tego samego dnia 15 sierpnia 1946 r., ten drugi w chwili śmierci miał dopiero 25 lat – być może za ich śmiercią kryje się jakaś tragedia?

I rzeczywiście – wyjaśniła to Urszula Łaszczewska, której pradziadkowie Wyszowscy ofiarowali kiedyś grunt na ten cmentarz. Otóż, ci zmarli w święto Wniebowzięcia NMP byli Łemkami, którzy wybrali się do Grybowa, żeby na milicji zgłosić kradzież byków. Żeby temu zapobiec, w lesie zaczaili się na nich Polacy i skatowali. Jeden zmarł na miejscu, a drugi po paru dniach w szpitalu. Zatem w przypadku jednego data śmierci podana na grobie jest o parę dni mylna. Był z nimi trzeci Łemko – nazwiskiem Hreniak, ale ten ocalił życie i doczołgał się jakoś do domu.

Potomkowie morderców żyją do dzisiaj. Łaszczewska powiedziała, że owi mordercy byli bandytami, którzy napadali nawet na pociągi. Za zamordowanie Łemków nie spotkała ich żadna kara.

Łemków z Królowej Ruskiej wysiedlono w 1947 r. – pod Gorzów Wielkopolski, Szczecin, Strzelce Krajeńskie, bo na Dolny Śląsk to raczej ich ziomków z Boguszy. O ile w łemkowskich czasach żyły we wsi dwie rodziny polskie, to zostać pozwolono też wtedy trzem spolszczonym familiom łemkowskim: Rewakom, Chmielowskim i Hreniakom.

Przerwa w chowaniu zmarłych na cmentarzu łemkowskim trwała 43 lata, bo następny grób jest z 1989 r. Na tabliczkach utrwalono, że spoczywają tutaj Paweł Rewak (ur. 2 lutego 1907 r., zm. 20 lipca 1989 r.) i Emilia Rewak (ur. 31 lipca 1909 r., zm. 6 sierpnia 1999 r.). Pewnie małżeństwo, być może – mieszane, na co wskazywałoby imię kobiety. Lecz nic nie świadczy na ich grobie, żeby przynajmniej jedno z nich było wyznania prawosławnego czy grekokatolickiego. Nawet napisy na ich grobie sporządzono alfabetem łacińskim, a nie cyrylicą.

Urszula Łaszczewska wyjaśniła, że oboje byli prawosławni, a mogła zapewnić o tym, gdyż Pawło Rewak był bratem jej matki i Emilia – bratową. Wujek Pawło nakazał przed śmiercią, żeby pochowano go na łemkowskim cmentarzu, tam, gdzie grzebano jego przodków. Córka Rewaka – Anna razem z mężem Michałem Kuziakiem musieli załatwiać specjalne zezwolenie na pochowanie ojca na nieczynnym i zaniedbanym cmentarzu, na którym pasły się krowy. A napisów cyrylicą pewnie nie miał już kto wykonać, bo została zapomniana…

Cmentarzyk uniknął doszczętnej dewastacji – pewnie dlatego, że w porę został ogrodzony, o czym świadczy napis na furtce sporządzony łamaną polszczyzną: „Za staraniem ogrodzenia cmentarza zabytkowego grecko-katolickiego w Krulowej Górnej Aleksandra i Anny Olesniewicz 27.10.1967”.

Zbieg okoliczności sprawił, że w tym samym 1967 r. Królową Ruską przemianowano na Górną. W ramach zacierania śladów po Łemkach zmieniono wówczas także inne nazwy: Uście Ruskie stało się Gorlickim, Ropica Ruska też utraciła tradycyjny przymiotnik.

Oleśniewiczowie po wojnie wyemigrowali do ZSRR, konkretnie do Bereżan (przedwojenne Brzeżany) na Ukrainie. Ogrodzenie cmentarza zlecili zdalnie poprzez warszawską ambasadę ZSRR. Niegramotni wykonawcy strzelili w napisie koszmarnego byka ortograficznego.

Obszerna w czasach łemkowskich nekropolia, poważnie się z czasem skurczyła… Łaszczewska twierdziła też, że za pieniądze Oleśniewiczów zakupiono znacznie więcej siatki niż jej faktycznie użyto do ogrodzenia cmentarza… Jest nawet w stanie pokazać, przy którym domu można zobaczyć resztę z tego zakupu! Wycięto też przycmentarne jawory i ona może powiedzieć, gdzie siedzi się na ławkach z nich zbitych!

Urszula Łaszczewska podjęła starania o odnowienie cmentarza – dokonał tego Józef Stec z Nowego Sącza. Dominującym elementem cmentarza jest współczesny pomnik, oddający hołd Łemkom wysiedlonym z Królowej Ruskiej. Ufundowali go potomkowie wysiedlonych, a organizatorką zbiórki była Łaszczewska. Wystawieniu pomnika towarzyszyło nabożeństwo ekumeniczne celebrowane przez duchownych trzech wyznań: prawosławnego (pop Roman Dubec z Gorlic), grekokatolickiego (ks. Grzegorz Nazar z Gorlic) i rzymskokatolickiego (ks. proboszcz Józef Nowak). Tablicę na pomniku wykonał p. Hładyk z Bielanki k. Gorlic.

Panieńskie nazwisko Łaszczewskiej to Halkowicz. Rodzina była spolonizowana, zasymilowana. Jej matka po łemkowsku zaczęła mówić dopiero przed samą śmiercią… Rodzice nie zostali wysiedleni z Królowej Ruskiej, gdyż ojciec Konstanty był przed- i powojennym oficerem u podhalańczyków, czyli w jednostce wojskowej pograniczników w Nowym Sączu. Matka Julia z domu Rewak zaś nauczycielką geografii i j. ukraińskiego. W czasie okupacji niemieckiej ojciec był więziony przy ul. Montelupich w Krakowie. Ku pamięci matki Łaszczewska założyła w rodzinnej wsi gospodarstwo agroturystyczne właśnie o nazwie Julia. Odwiedzają je głównie potomkowie Łemków, żeby pobyć na ojczystej ziemi przodków.