JASIENNA – stary kościół w klockach

Inicjatywa budowy kościoła w Jasiennej, z powodu uciążliwejODLEGŁOŚCI, jaką mieli mieszkańcy do Lipnicy Wielkiej, zrodziła się w 1912 r. Pomysłowi temu sprzyjał ks. kanonik z Lipnicy Józef Adamczyk, który jednak w 1914 r. odszedł do Nawojowej, a i tak wybuch I wojny światowej pokrzyżował wszystkie plany.

Powrócono do zamiaru dopiero po wojnie przy poparciu kolejnego lipnickiego proboszcza ks. Zygmunta Jakusa. Jak napisała nauczycielka Jadwiga Wawrzecka w kronice szkolnej: „Jaśnie Wielmożni Państwo Bobakowscy, tutejsi właściciele dworu, którzy oprócz innych darów ofiarowali miejsce pod powstać mający kościół”. Z innych źródeł wiadomo, że konkretnie grunt podarował Władysław Bobakowski. I dalej kronika: „Wielmożny Pan Józef Marmol, poczmistrz z Milatyna [miejscowość pod Lwowem, obecnie na Ukrainie] przesłał na samym początku, a więc pierwszy 100 000 marek polskich”.

Kościół pw. Najświętszego Imienia Maryi Panny wybudowano w latach 1923-25. Wawrzecka zanotowała: „Ze Lwowa Wielmożny Pan Józef Piątkowski architekt wykonał (darmo) plan kościółka”. Była to jednonawowa świątynia drewniana o konstrukcji zrębowej, z wieżą na planie kwadratu i baniastym, blaszanym hełmem, w którym umieszczono latarnię.

Na poświęcenie w 1932 r. przybyli posłowie Ignacy Jasiński i Narcyz Potoczek. Wawrzecka dodaje: „Wieczorem odbyła się więc i wspaniała uczta wydana dla Przewielebnego Duchowieństwa, p.p. Posłów i Obywateli przez Jaśnie Wielmożnych Państwa Bobakowskich, właścicieli obszaru dworskiego”. Kościółek został poświęcony przez biskupa tarnowskiego ks. Leona Wałęgę. W literaturze tematu znaleźć można informację, że wewnątrz znajdował się rokokowy ołtarz z II połowy XVII wieku. Obecny proboszcz ks. Edward Litak dementował, twierdząc, że tylko niektóre elementy tego ołtarza były stylizowane na rokokowe.

W połowie lat 90. w miejsce drewnianego postanowiono wznieść kościół murowany. Ks. Litak zapewniał, że była to wspólna inicjatywa. A zrodziła się dlatego, iż stary był już zniszczony, a jego renowacja wiązałaby się z kosztami większymi niż wybudowanie nowego. I uzupełniał, że był także za mały, choć przecież od momentu wybudowania drewnianego liczba mieszkańców Jasiennej jakoś radykalnie nie wzrosła (w 1932 r. wynosiła ok. 1050, a w 2002 r. – 1080). Sam zaś podał, że liczba parafian według stanu na koniec 2010 r. wynosiła 921 osób.

Kilka lat temu staremu kościołowi poświęcono trochę publikacji. Bowiem kiedy w tym samym miejscu rozpoczęła się budowa nowego, to odbywała się ona w ten sposób, że mury nowej świątyni wznoszono wokół starej, co było ewenementem na Sądecczyźnie. Jednak przyszła pora na strop i zadaszenie konstrukcji blachą miedzianą, a to można było uczynić dopiero po rozebraniu drewnianego kościoła, który tkwił w środku budowy.

Jak eufemistycznie określił to ks. proboszcz – „rozbiórka nastąpiła zgodnie z kanonami sztuki, ale bez udziału wojewódzkiego konserwatora zabytków”. Wiadomo jednak, że krakowskie biuro konserwatora było zwolennikiem zachowania starej konstrukcji. Argumentem był fakt, że akurat ten kościółek był jednym z najpóźniej zbudowanych drewnianych obiektów tego typu w Małopolsce.

W 2000 r. rozebranoGO na części. Ręczna rozbiórka trwała dwa miesiące, brało w niej udział codziennie ok. 20-30 ludzi, ale nikt z władz tym się nie zainteresował. Ks. proboszcz zaręczał, że demontowano pieczołowicie, deska po desce, a każdy element znakowano, żeby kiedyś odtworzyć w wyznaczonym miejscu. Konserwator miał nawet pochwalić później „rozbieraczy” za skrupulatność. Kościół w klockach został złożony na świeżym powietrzu, pod prowizoryczną wiatą i tam tkwi do dzisiaj.

Były różne pomysły: instalacja w skansenach w Maniowych lub na Śląsku, złożenie go w miejscu spalonego drewnianego kościoła na Woli Justowskiej w Krakowie… Kuria tarnowska wydała nawet zezwolenie na przenosiny, ale wszystko ucichło i klocki wciąż czekają na nową lokalizację. Tymczasem wiele razy zdążyły już pod wiatą zawilgnąć, a potem wysychając, popękać, a także zarobaczyć się i częściowo zbutwieć. Wydaje się, że niestety spisane są już przez wszystkich na straty…

Drewnianemu kościółkowi w Jasiennej nie pomogło nawet to, że w 2001 r. Rafał Kalinowski nakręcił film dokumentalny „Piękno wewnętrzne. Kościół pw. Imienia Maryi w Jasiennej w Polsce, czyli nigdzie”. Dowiadujemy się z niego, że jednak ktoś protestował przeciwko rozbiórce. Oto Marian Kornecki, przypadkowy turysta z Krakowa, już w grudniu 1999 r. zobaczył, co się święci i wszczął alarm. Aż tu nagle okazało się, iż wprawdzie świątynia była zabytkiem kultury materialnej, to przez niedopatrzenie nie została wpisana do rejestru zabytków…

Ks. Litak powiedział, że nawet jeśli był to zabytek, to świeży, bo z połowy lat 20. XX w., że nie było w nim nic nadzwyczajnego, nie przedstawiał żadnej większej wartości historycznej ani artystycznej. Jego zdaniem było to normalne budownictwo, obiekt użytkowy wzniesiony sposobem gospodarczym, a ponieważ w biednych czasach, to i pewnie jak najtańszym kosztem, dlatego dość szybko się sfatygował.