BUKOWIEC – szkoła

Szkoła Podstawowa w Bukowcu istniała do końca roku szkolnego 2011/12. Zlikwidowano ją w ramach oszczędności, gdyż liczba uczniów spadła poniżej 20, jak również – jak poinformował wójt gminy Korzenna Leszek Skowron – z powodu „słabych wyników nauczania”.

Gmach szkoły nadal jest największym budynkiem w Bukowcu. Oddany do użytku przed ok. 60 laty obliczony był na zaspokojenie potrzeb edukacyjnych wyżu demograficznego. W szczytowym momencie uczyło się tutaj ok. 120 dzieci.

Od roku szkolnego 1920/21, kiedy ją otworzono, rolę szkoły pełniła drewniana, kryta gontem karczma pożydowska, stojąca kiedyś koło sklepu i rozebrana z chwilą wybudowania szkoły z prawdziwego zdarzenia. Karczma była zresztą za mała, żeby pomieścić wszystkich uczniów i nauka odbywała się także w izbach po domach prywatnych.

Najstarszymi dokumentami, świadczącymi o istnieniu tu 4-klasowej szkoły, są księgi uczniów z lat 20. W tych czasach nie obowiązywała jeszcze ustawa o ochronie danych osobowych, więc stygmatyzowano uczniów poprzez adnotacje na temat ich wyznania. Zresztą niepotrzebnie, bo wieś była tak mała, że i bez tego wszyscy wiedzieli, kto w co wierzy…

Nowy budynek był bodajże drugą szkołą podstawową wybudowaną po II wojnie światowej w powiecie nowosądeckim. W lokalnym komitecie budowy pierwsze skrzypce grali Michał Wrona i mieszkająca po sąsiedzku z terenem szkolnym rodzina Jagielskich. Do nowej szkoły uczęszczały nie tylko dzieci z samego Bukowca, lecz także z części pobliskiej Siekierczyny (nie mylić z Siekierczyną limanowską!), z części Górowej, z części Lipnicy Wielkiej i z części Falkowej (nie mylić z Falkową podsądecką!). Szkoła nie miała sali gimnastycznej, lecz jedno z pomieszczeń na nią zaadaptowane. W dawnych salach lekcyjnych i na korytarzach stoją piece kaflowe.

We wnęce na korytarzu urządzono tzw. izbę regionalną wypełnioną dawnymi sprzętami wiejskimi, naczyniami, radioodbiornikami. Były tu stare pieniądze, kolekcja żelazek z duszą oraz przedwojenne godła i portrety dostojników państwowych, które obowiązkowo musiały wisieć na ścianach w budynkach użyteczności publicznej, w tym konterfekt nieudolnego marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego. Eksponaty do tego kącika historii zaczęła gromadzić dyrektorka szkoły Rozalia Brończyk, a to zbożne dzieło kontynuował ostatni dyrektor, jej syn Dariusz Brończyk, zresztą historyk z wykształcenia, który kierował placówką od 1991 r.